Dlaczego niektórzy uważają, że imprezy przygotowywane w Legnicy będą biesiadą z okupantami, a dla innych to forma dialogu? Temat zainteresował też kibiców... z Lubina. Reporterzy Gazety Wrocławskiej Mateusz Różański i Ewa Chojna zebrali opinie legniczan i lubinian, organizatorów wydarzeń i ich krytycznych recenzentów.



* Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, założycie fundacji „Naprawiacze Świata” oraz współorganizator projektu artystyczno - społecznego „Dwadzieścia lat po” . Impreza  rozpocznie się w Legnicy 13 września i zakończy dwa dni później.

Mija dwadzieścia lat od momentu, jak Legnicę opuścili Rosjanie. Bez wątpienia w mieście jest najgłośniej o imprezach przygotowanych przez Pana i Teatr im. Heleny Modrzejewskiej. Czym w takim razie będzie to wydarzenie?

– Powiem to, co mówiłem już od roku, gdy po raz pierwszy opowiedziałem o tym pomyśle. „Dwadzieścia lat po” to nie są żadne obchody czy wydarzenia rocznicowe. To jest projekt artystyczno-społeczny i tak to proszę odbierać. To, że od ich opuszczenia minęło już dwadzieścia lat, jest dla nas jedynie punktem wyjścia. Jasne, że to byli okupanci, ale to byli też współobywatele legniczan i o tym również nie możemy zapominać. Spotkanie zorganizowane jest przede wszystkim po to, żeby rozmawiać i przedstawiać swoje racje. Pewnie nie dojdziemy we wszystkich kwestiach do porozumienia, bo to jest wręcz niemożliwe, ale musimy rozmawiać, bo tylko dzięki temu może dojść do oczyszczenia pomiędzy nami.

Jednym z planowanych punktów projektu „Dwadzieścia lat po” przygotowywanego m.in. przez Jacka Głomba jest wizyta w Legnicy byłego prezydenta Polski i legendy Solidarności Lecha Wałęsy. To czy laureat pokojowej nagrody Nobla rzeczywiście zjawi się w mieście już 13 września, potwierdzi się w tym tygodniu. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że najprawdopodobniej właśnie tak się stanie. Organizatorzy wciąż czekają jednak na oficjalną wiadomość z Instytutu Lecha Wałęsy, aby to potwierdzić. Jeśli były prezydent przyjdzie do Legnicy, weźmie udział w konferencji otwierającej cały projekt pt. „Wyjdą, nie wyjdą”, która 13 września odbędzie się w Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej pod patronatem honorowym przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP Grzegorza Schetyny. Lech Wałęsa weźmie także udział w odsłonięciu tablicy, która ma upamiętniać wyjście z miasta wojsk federacji rosyjskiej. Tablica zostanie zamontowana na Bramie im. Lecha Wałęsy (przy Galerii Piastów).



* dr Marek Zawadka, historyk, dyrektor Ośrodka Kultury „Wzgórze Zamkowe” w Lubinie.

Na Wzgórzu Zamkowym otwarto wystawę dotyczącą 20. rocznicy opuszczenia Polski przez wojska sowieckie.

– Wystawa przygotowana pod hasłem „Armia Radziecka z nami od dziecka” to nasza wizja pobytu wojsk radzieckich w Polsce.

Lubińskie obchody rocznicowe też znacznie różnią się od tych, które odbędą się w Legnicy. Dlaczego?

– To, że w Legnicy stacjonowało dowództwo tej armii, oznacza, że tam był porządek. Jednak oprócz tego mieliśmy ponad sto miast i wiosek, gdzie tego dowództwa nie było. Tam stacjonowała kompania albo pluton i to oni stanowili większość. Nie było tam już tak różowo i kolorowo.

Mimo wszystko Lubin ma swoją odrębną historię związaną z okupacją.

– Tak. Jest kilka dokumentów związanych z tym miastem, w tym jeden bardzo ważny, mówiący o tym, że Rosjanie przejmowali lotnisko za zgodą Powiatowej Rady Narodowej. Całe szczęście, że na tym terenie znaleziono miedź, i że właśnie tu powstał KGHM. Inaczej zapewne lubińskie lotnisko byłoby takim samym lotniskiem zapasowym, albo treningowym jak na przykład lotnisko zbudowane na chwilę w Pyrzycach.

Krytycznie podchodzi Pan do kwestii zapraszania do wspólnego świętowania 160 rosyjskich żołnierzy.

– To, że Legnica nazwała się Małą Moskwą, to upokarzające, ale jak lubią, to tak mają. Z drugiej strony zastanawiam się tylko, czy to nie jest za wcześnie. 20 lat po opuszczeniu Polski przez Rosjan, gdy my nie wiemy kompletnie nic albo wiemy niewiele na temat roli, jaką miały wojska sowieckie na naszym terenie, to za wcześnie.

Czy chciałby Pan powiedzieć coś organizatorom legnickich obchodów rocznicowych?

– Będę miał dziesięć pytań do pana Jacka Głomba. Jeżeli wojska rosyjskie zatrzymały się 50 km przed Warszawą, to rozważmy, co by się stało gdyby się tam nie zatrzymały? Jakie zadania mieliby sowieccy żołnierze w mieście? Przeprowadzać staruszki czy mordować obywateli? Może jasno powiedzmy, co te wojska robiły w Polsce? Te wojska w trzy miesiące wywiozły z naszych ziem cały przemysł. Jacek Głomb kiedyś przyjechał do Lubina uczyć nas kultury. My pojedziemy do Legnicy na konferencję uczyć go historii.


* dr Wojciech Kondusza, autor pierwszej, wszechstronnej publikacji na temat historii Legnicy związanej z obecnością w niej Rosjan.

Czy zgadza się Pan z twierdzeniem, że szykowana biesiada to spotkanie „okupowanych z okupantami”?

– Absolutnie nie, do Legnicy przyjadą przede wszystkim ludzie, którzy tutaj się wychowywali, a nie służyli w wojsku. Część z nich spędziła w mieście 5-7 lat, czyli sporą część swojego dzieciństwa. Są nastawieni propolsko, bo to Polska i Legnica ich ukształtowały. To tutaj poznawali kulturę Zachodu, to tutaj czytali gazety. Można powiedzieć, że to będzie spotkanie legniczan z legniczanami.

Czy zaproszeni goście pamiętają w ogóle Legnicę i co do niej czują?

– Oczywiście, że pamiętają i żywo się nią interesują. W Internecie powstały grupy, które wymieniają się zarówno wspomnieniami o mieście, jak i tym, co tutaj dzieje się współcześnie. Jeśli ktoś z nich odwiedził miasto, inni natychmiast domagają się relacji z tej wizyty.

Przyjazd grupy niespełna dwustu Rosjan miasto może traktować jako formę promocji?

– Tak, bowiem przyjadą do nas osoby, które odgrywają coraz ważniejsze role zarówno w życiu Rosji, jak i świata. Wśród zaproszonych gości znalazł się m.in. znany dziennikarz, bojownik o prawa człowieka i wolność słowa w Rosji. On też wychował się w Legnicy i zapewne pobyt tutaj znacząco wpłynął na to, co robi dzisiaj.

Co może przynieść takie spotkanie Rosjan z Polakami po dwudziestu latach?

– Będziemy rozmawiać i poznawać siebie. Rosjanie nie czuli się okupantami i pewnie nie do końca wiedzieli, co my możemy czuć. Pokażemy im tę część historii z naszej perspektywy i wierzę, że przekażą to dalej. Dla tych, którzy tutaj przyjeżdżali, Legnica była synonimem Zachodu – zupełnie innego świata, z którego chcieli czerpać jak najwięcej.

Rozumiem, że Rosjan najłatwiej będzie można spotkać w dzielnicach, które dwadzieścia lat temu i wcześniej były niedostępne dla większości Polaków?

– Będą chcieli wrócić do miejsc, gdzie się wychowali, zobaczyć, jak zmieniło się miasto, jak teraz wyglądają miejsca, które odwiedzali.  Przyjeżdżają radzieckie dzieci Legnicy, które pamiętają tutaj niektóre ścieżki. I te teraz z pewnością będą chciały odwiedzić. To będą osoby z pokolenia gorbaczowskiego, które patrzą na świat w sposób nowoczesny i tak też podejdą do Legnicy. Oni już mają dobre wspomnienia o Legnicy i myślę, że po tym spotkaniu będą mieli jeszcze lepsze.

Spotkanie dawnych i obecnych mieszkańców Legnicy odbędzie się 14 września w SP 10. Początek o godzinie 17.


* Łukasz Dominów, prezes Stowarzyszenia Sympatyków Zagłębia Lubin „Zagłębie Fanatyków”.

Jako stowarzyszenie wystosowaliście list otwarty do prezydenta Legnicy. Dlaczego?

– Ponieważ uważamy, że nie powinniśmy świętować z byłymi okupantami. Prawda jest taka, że tamte czasy wcale nie były dobre dla naszego narodu. Naszym zdaniem w te dni powinniśmy świętować faktyczne odzyskanie niepodległości, a nie organizować z wielką pompą festiwal dla naszych okupantów.

Otrzymaliście odpowiedź na ten list?

– Do tej pory nie. Oczywiście ludzie szeroko go komentują, a te komentarze są różne. Niektórzy nas popierają, niektórzy nie.

Lubinianie mogą podziwiać nowe graffiti na murze wzdłuż DK nr 3, przy skrzyżowaniu z ul. Ścinawską. Obrazy są dość brutalne.

– W pełni zdajemy sobie sprawę z tego, że obrazy przedstawione na tym graffiti są drastyczne i brutalne. Jednak od razu zaznaczam, że chodziło nam o to, by ludzie którzy w tej okolicy jeżdżą samochodami, stają na światłach, choć przez chwilę stanęli i zastanowili się nad losem naszego kraju i jego historią.


* Jacek Baczyński, legnicki radny Prawa i Sprawiedliwości. Od lat zabiega m.in. o usunięcie z placu Słowiańskiego pomnika Wdzięczności dla Armii Radzieckiej (Braterstwa Broni).

Co Pan sądzi na temat obchodów dwudziestej rocznicy wyjścia z Legnicy armii rosyjskiej, które niebawem mają się rozpocząć w mieście?

– To, co zostało zaproponowane mieszkańcom, można nazwać kompromitacją miasta i instytucji kultury na całej linii. Przede wszystkim takie obchody muszą absolutnie być opatrzone odpowiednim, rzetelnym i prawdziwym komentarzem historycznym, a tego po prostu zabraknie.

Cokolwiek by mówić, z takiej rocznicy legniczanie powinni się cieszyć.

– Oczywiście, że tak, ale nie można się odwoływać do sentymentów i kreować tej okupacji jako czegoś pozytywnego. Miasto na pobycie w nim armii radzieckiej zdecydowanie więcej straciło, aniżeli zyskało i to należy podkreślać.

Czyli Legnica raczej nie powinna się promować jako Mała Moskwa?

– Dokładnie tak. Nie neguję, że między niektórymi mogło dochodzić do przyjaźni polsko-rosyjskich, co nie zmienia jednak faktu, że ich pobyt odbił się negatywnie na mieście. Mamy wspaniałą piastowską historię, niesamowity zamek, dlaczego tym się nie chcemy promować? Pod Legnicą odbyła się w 1241 roku niezwykle ważna bitwa, która być może zmieniła losy całej Europy. O tym pamiętajmy i to podkreślajmy, a nie pobyt w mieście wojsk radzieckich.

Zatem zaproszenie Rosjan, którzy kiedyś żyli w Legnicy nie jest trafionym pomysłem? Tym bardziej, że to jedna z głównych części obchodów?

– To jest dla mnie nieporozumieniem. Nie wyobrażam sobie, żeby w jakimkolwiek innym kraju naród okupowany zaprosił do takich obchodów okupantów. Takie wspólne biesiadowanie jest po prostu zakłamywaniem historii i rozmazywaniem pewnych granic, które powinny być klarowne.

W centrum wciąż stoi kontrowersyjny pomnik. Powinien zniknąć?

– Oczywiście. Jego usunięcie mogłoby być punktem kulminacyjnym takich obchodów. To wstyd i kompromitacja dla Legnicy, żeby w samym centrum stało coś takiego, co kiedyś miało nas straszyć.

(Mateusz Różański, Ewa Chojna, „ Zdań kilka o 20. rocznicy”, Panorama Legnicka, 27.08.2013)