To spektakl, w którym grają chorzy. I widać autentyczne cierpienie. W „Zimno, duszno mi” stykają się dwa światy ludzi chorych i zdrowych. Czy one mogą ze sobą współistnieć? Bez bólu, bez zgrzytów? Tutaj nie ma jasnej odpowiedzi. O spektaklu Teatru Anagram wystawionym gościnnie na legnickiej scenie pisze Zygmunt Mułek.

„Zimno, duszno mi” to opowieść o dwóch siostrach granych przez Katarzynę Kazimierczak i Magdę Biegańską. Bohaterka, w której postać wcieliła się Magda Biegańska, cierpi na schizofrenię. Aktorka gra bardzo przekonująco, raz jest wyciszona, innym razem wybucha niczym wulkan. Jej siostra pomaga jej walczyć z chorobą. Ale także broni się przed opieką.

Ten spektakl wyreżyserował Paweł Kamza, od 20 lat związany z legnicka sceną. To widowisko jest zupełnie inne od wcześniejszych jego dokonań, jak chociażby słynna sztuka „Szpital Polonia”. W „Zimno, duszno mi” stykają się dwa światy ludzi chorych i zdrowych. Czy one mogą ze sobą współistnieć? Bez bólu, bez zgrzytów? Tutaj nie ma jasnej odpowiedzi. Ale czuje się optymizm, że jednak nie jest tak źle.

– To pierwsza premiera na scenie im. Ludwika Gadzickiego – mówi Kamza (pierwszą premierą na tak nazwanej dużej scenie będzie „Zrozumieć H.” Pawła Palcata - 13 grudnia br. – przyp. @KT). – Zawsze był obecny na premierach moich sztuk i mam nadzieję, że ta też by mu się spodobała. To przedstawienie przyjaciół dla przyjaciół będzie grane w różnych miejscach.  

W spektaklu występują oprócz zawodowych aktorów także chorzy. Wnoszą oni do tej opowieści własne cierpienie, co dodaje autentyzmu. Jest też coś wesołego. Pojawiają się humorystyczne wstawki, związane z publiczną służbą zdrowia, gdzie chory traktowany jest jak piąte koło u wozu. – To bardzo mocny obraz – przyznaje Krystyna Zajko-Minkiewicz. – Ujmuje istotne aspekty choroby. Ja mocno przeżyłam ten spektakl, bo sama mam chore dziecko. Ujęła mnie znakomita gra aktorów. Tutaj amatorzy pięknie współgrają z zawodowcami. Ta sztuka jest dla mnie wołaniem, by chorych traktować jako ludzi pełnowartościowych. Oni posiadają bogate wnętrze, ale my nie potrafimy do niego dotrzeć.  

Dorota Blechowska, kierowniczka Warsztatów  Terapii Zajęciowej przyznaje, że sztuka wywarła na niej duże wrażenie. – Ale jako chora nie chciałabym jej oglądać – mówi Blechowska. – Ona jest dla ludzi zdrowych. Cieszy mnie, że pokazano tutaj aspekt rodziny, która zmaga się z chorobą bliskiego.

Ewa Minkiewicz, córka Krystyny Zajko-Minkiewicz: – Odszukałam w tej sztuce też siebie – zwierza się. – Bardzo mnie ten spektakl poruszył. Zwłaszcza scena z obieraniem jabłek.

(Zygmunt Mułek, „Takiej sztuki jeszcze nie grali”, Panorama Legnicka, 6.12.2011)