– W przyszłym tygodniu mam rozmowę w Urzędzie Marszałkowskim. Mam nadzieję, że uda się wytłumaczyć wicemarszałkowi Mołoniowi i jego służbom, że popełniono błąd – komentuje brak podwyżek dla pracowników Teatru Modrzejewskiej dyrektor legnickiej sceny Jacek Głomb. Pisze Grzegorz Wala.

Przed kilkoma dniami we Wrocławiu zapadła decyzja o podwyżkach dla najgorzej zarabiających w województwie pracowników kultury. Niestety na liście kilkunastu instytucji podlegających marszałkowi województwa zabrakło Teatru im. Heleny Modrzejewskiej.

– Sama idea podwyżek dla pracowników kultury jest bardzo fajna, szkoda tylko, że ta sprawa nie była z nami konsultowana – komentuje Jacek Głomb, dyrektor legnickiego teatru.

Szef legnickiej sceny uważa, że wyliczając pensje pracowników, odpowiedzialny za kulturę wicemarszałek województwa Radosław  Mołoń i jego służby popełnili błąd.

– 4 lata temu, chyba jako jedyni, zmieniliśmy regulamin wynagradzania kończąc z fikcją obowiązkowych premii. Włączyliśmy je do zasadniczego wynagrodzenia, co może dawać pozorny obraz, ze nasi pracownicy zarabiają więcej niż inni. Prawda jest zupełnie inna. Średnie wynagrodzenie najmniej zarabiającego pracownika to 1550 zł brutto – dodaje Jacek Głomb.

Całej sprawie pikanterii dodaje fakt, że odgórna decyzja komu przyznać premie, może wywoływać konflikty między pracownikami. Oczywiście zakładając, że takie „ręczne sterowanie” podwyżkami jest w ogóle zgodne z prawem. Rodzą się bowiem wątpliwości, czy organizator, czyli samorząd województwa, może przejmować funkcję zarządzania daną instytucją, która należy do jej dyrektora. Dla szefa legnickiego teatru najważniejsze jest jednak, by pieniądze spłynęły.

– W przyszłym tygodniu mam spotkanie w wydziale kultury Urzędu Marszałkowskiego. Mam nadzieję, że uda nam się wyjaśnić sprawę i zmienić tę decyzję – podsumowuje dyrektor Głomb.

(Grzegorz Wala, „Głomb: Legnica została ograna”, www.legniczanin.pl, 2.11.2011)