Dlaczego praca w Instytucie Pamięci Narodowej nie była łatwym okresem jego życia i dlaczego opublikowanie Listy Wildsteina było błędem? Między innymi o tym opowiadał legniczanom zaproszony na wczorajsze spotkanie Leon Kieres, pierwszy prezes IPN, zaproszony do Legnicy, do teatralnej kawiarni, w ramach projektu „Caffe Modjeska – Przestrzeń dla Sztuki”. Przez większość spotkania senator opowiadał o pracy jako szef IPN-u w latach 2000 – 2005. Pisze Łukasz Żygadło.

- To był dramatyczny okres mojego życia. Od 2005 roku, od kiedy przestałem kierować Instytutem moje życie nie jest już takie jak przed 2000 rokiem. Nigdy jako szef IPN nie byłem za tym, aby bezmyślnie otwierać teczki i wskazywać, że ten był agentem Służb Bezpieczeństwa a tamten nie. Tego chciała ówczesna klasa polityczna. Za to ponoszę odpowiedzialność do dziś – mówił Leon Kieres.

Senator Kieres został zapytany przez jednego z mieszkańców o to jak ocenia opublikowanie przez dziennikarza Bronisława Wildsteina listy zawierającej imiona i nazwiska różnych osób, domniemanych Tajnych Współpracowników.

- To było złe. To była lista katalogowa wyniesiona z zasobów Instytutu bez zgody i wiedzy pracowników IPN. Było na niej wiele przypadkowych nazwisk, m.in. mojej żony. Opublikowanie jej skrzywdziło mnóstwo osób – podkreślał. Przypomnijmy, że Lista Wildsteina wywołała w 2005 roku spore zamieszanie w społeczeństwie i wrzawę medialną, natomiast praktycznie nie wzruszyła sceny politycznej. Później Lista była wykorzystywana właśnie do ataków z różnych stron na IPN i jej byłego prezesa, prof. Leona Kieresa.

Leon Kieres, na pytanie czy gdyby mógł to kandydował by ponownie na szefa IPN, odpowiedział, że długo by się zastanawiał.

Leon Kieres (ur. 1948) – prawnik, samorządowiec, były prezes Instytutu Pamięci Narodowej w latach 2000–2005 i przewodniczący sejmiku dolnośląskiego, senator IV i VII kadencji, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego.

(Łuksz Żygadło, „Praca w IPN to dramat jego życia”, www.otolegnica.pl, 2.08.2011)