Teatr jest cudem - jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości, niech jedzie do Legnicy. W Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy od wczoraj (premiera w piątek 28 lutego - @KT) można oglądać "Fanny i Aleksandra" Ingmara Bergmana w reżyserii Łukasza Kosa, spektakl na 25 aktorów, w tym trójkę dzieci i dwa psy. Na profilu fb pisze Magda Piekarska.


To taki teatr, o którym sądziłam, że jest już niemożliwy - w kostiumie, solidnie mieszczański, z akcją osadzoną na początku ubiegłego wieku, a jednocześnie bardzo filmowy i niosący ze sobą potencjał głębi refleksji, magii i wzruszeń.

Trafiamy na plan kręconego w legnickim teatrze Bergmanowskiego arcydzieła. A raczej jego remake'u, z polską, niegwiazdorską, za to mistrzowską obsadą. A choć ze sceny padają słowa o Szwecji, to - jak mówi reżyser w załączonym wywiadzie (przeczytasz go TUTAJ!) - całkiem współczesna Legnica, ale też dzisiejsza Polska wlewa się w przestrzeń tej opowieści - wystarczy uchylić okna. Legnica z prowincjonalnym klimatem, z niedoinwestowanym teatrem, z prezydentem, który może nie ma tu swojej loży, ma za to muchy w nosie, więc tę jedną z najważniejszych scen w kraju omija szerokim łukiem. Jego strata. No i Polska ze zbiorowym zachłyśnięciem się niebezpieczną ideologią, z ograniczeniami praw kobiet, z cierpieniem dzieci, z wszechwładzą duchownych, z teatrem, który coraz częściej bywa zakładnikiem rządzących.

To wszystko siedzi w tekście Bergmana, nie wymagając żadnych podkreśleń. Teatr jest w tym świecie kruchą arką, domkiem z kart, który łatwo zdmuchnąć, jest też mimo wszystko zaskakująco trwałym schronieniem, w którym wypowiadane zaklęcia mają moc i w którym wspólnota daje szansę ocalenia. I właśnie dlatego legnicki "Fanny i Aleksander" jest też - last but not least - opowieścią o zespole Modrzejewskiej, który jest cudem jak to przedstawienie. Ekdahlowie z Legnicy - tak będę od teraz o nich myślała.

Wspaniali Paweł Palcat jako biskup, Magda Biegańska w roli Emilii, Ewa Galusińska jako Helena, Małgorzata Urbańska (Lydia i Blenda), Katarzyna Dworak-Wolak przede wszystkim w roli Henrietty, Gabriela Fabian - Almy, Aleksandra Listwan - szamańskiego Ismaila, Anita Poddębniak (Amanda), Joanna Gonschorek (Fanny), Robert Gulaczyk (Aleksander), Zuza Motorniuk i Magda Skiba jako pokojówki, ale też upiorne dziewczynki, trochę jak z Bergmana, trochę jak z "Lśnienia", Małgorzata Patryn (Maj i Selma), Rafał Cieluch jako Oskar, Paweł Wolak - Gustaw Adolf, Bogdan Grzeszczak - Carl (tak, to on "fajerwerkami" gasi świece), Matii Krzyku (ciotki!), Bartosz Bulanda (Aron), Mariusz Sikorski (inspektor) i Łukasz Kos w roli Isaka, który wydaje się być już częścią zespołu.

Ninel, Rema i Ezra Kos nie grają dzieci - teatr jest dla nich bezpieczną przestrzenią, w której mogą sobie pozwolić na to, żeby dziećmi być i to jest również wspaniałe - patrzeć jak w finale drzemią na sofie na kręcącej się obrotówce.

PS. Trzeba jeszcze dodać, jak pięknie w tym spektaklu gra sam teatr, ze swoimi zakamarkami, kulisami, korytarzami, garderobami, od piwnic, przez strych, aż po dach!

(Magda Piekarska, "Teatr jest cudem", https://www.facebook.com, 29.02.2020)