Drukuj

W środowy wieczór 4 grudnia uczestnicy tegorocznych warsztatów teatralnych dla dorosłych i seniorów zaprezentowali na dużej scenie legnickiego teatru finałowy akcent swoich wielomiesięcznych zajęć w postaci spektakli przygotowanych przez każdą z trzech grup uczestników. Atmosfera prezentacji była przyjaźnie rodzinna. Kibicowano i wspierano się wzajemnie.


Prowadzony od kwietnia br. przez legnickich aktorów warsztatowy program o charakterze edukacyjno-integracyjnym i terapeutycznym pod nazwą „Teatr jest bliżej niż myślisz” adresowany był do osób dorosłych i seniorów. Całość sfinansowana została ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Edukacja kulturalna” (84 tys. zł), przy wsparciu samorządu województwa dolnośląskiego (36 tys. zł). Głównym tematem cotygodniowych zajęć w trzech grupach uczestników były mechanizmy pamięci i zapominania. Takie też były finałowe przedstawienia, które zaprezentowano na Scenie Gadzickiego.

„Niezwykła podróż pana stonogi” w realizacji grupy „Centrum Seniora” przy Legnickim Centrum Kultury (Elżbieta Chucholska i jedenaścioro innych osób), pod opieką artystyczną Magdy Skiby i Bartosza Bulandy, to 40. minutowa mikropowieść według własnego scenariusza, która toczy się wokół łóżka osoby, co do której nie ma pewności, czy jeszcze żyje. Całość w stylistyce czarnego humoru. Nie obyło się zatem bez próbnego pogrzebu oraz konduktu maszerującego i wyśpiewującego kabaretową „Ostatnią posługę” Macieja Zembatego do marsza żałobnego Chopina („Jak dobrze mi w pozycji tej…”). Podobnie pastiszowy charakter miała prezentacja przypadłości chorobowych towarzyszącym seniorom. W tym przypadku nawiązano do słynnych w drugiej połowie lat 80. ub. wieku telewizyjnych pokazów światowej mody montowanych do „Wonderful Life” Black’a w programach cyklu „Bliżej świata”. Finał miał już taneczno-szampański klimat odwołujący się do muzyki z lat młodości uczestników. Przekonywał, że cudowne ozdrowienie jest możliwe, jako efekt miłości do teatru. A tytułowa stonoga? Tę tworzyli aktorzy tego widowiska w charakterystyczny sposób przemierzając las wyświetlany na ekranie.

„(Nie)Spamiętane” przygotowane przez  dziesięcioosobową grupę Pogotowie Teatralne działającą przy Stowarzyszeniu Inicjatyw Twórczych pod opieką Katarzyny Kaźmierczak i Joanny Gonschorek także było własnym pomysłem uczestników zajęć. Półgodzinna opowieść przenosiła nas w krainę wspomnień z lat dziecięcych i wczesnej młodości. Tych jej fragmentów, które na zawsze wryły się w pamięć. Inscenizowano grę w kapsle i chłopa do muzyki z rysunkowego „Reksia”, pierwsze gry na komputerach do muzyki z „Gwiezdnych wojen”, podwórkowe zabawy w Indian i te ze skakanką. Wspominano rodzinne wczasy nad morzem, szkołę z okresu dojrzewania i związanego z tym wstydu, pierwsze nieporadne miłości, bo – jak śpiewały „Czerwone Gitary” – pewne rzeczy były „Dozwolone od lat 18”. Całość wieńczył krąg rodem z grupowej terapii przywracania pamięci.

„Zimowy pogrzeb” zrealizowany na podstawie dramatu Hanocha Levina przez dwunastoosobową teatralną grupę „Bagażnik” pod opieką artystyczną Anity Poddębniak miał inny charakter. Tu sięgnięto po oryginalny scenariusz izraelskiego dramaturga polskiego pochodzenia, a przy tym sztukę, która wielokrotnie wystawiana była na zawodowych scenach. Jak się zdaje było to możliwe z uwagi na profil uczestników zajęć, z których większość miała już kontakt ze sceną. 50.minutowy spektakl odważnie sięgał zatem po różnorodne środki teatralnej inscenizacji: śpiew, taniec, elementy scenicznej choreografii, muzykę na żywo (np. słynne „Wspomnienie” z repertuaru Czesława Niemena zagrane na klarnecie przez Radkę Janowską-Lascar), ilustracyjne wstawki filmowe. Powstała spójna, groteskowa opowieść o niemożliwej ucieczce. Zarówno przed odpowiedzialnością za życie, ale też przed nieuniknioną śmiercią. Bo co robić, gdy w rodzinie umiera matka, a córka następnego dnia ma wyjść za mąż? Co wybrać? A może uciec przed wyborem na pobliską plażę we wspomnienia z przeszłości? Co jest ważniejsze, udział w pogrzebie, czy w wymarzonym przez pannę młodą i długo oczekiwanym ślubie. Wybrać hołd dla zmarłej, czy wesele, jako początek nowej drogi życia? Życia, z którego dusza i tak uleci, niczym przypadkowo puszczony bąk.

Tego wieczora zasłużone brawa i gratulacje towarzyszyły wszystkim aktorom-amatorom i ich artystycznym opiekunom. Chłód i ciemność pozostały na zewnątrz teatru.

Powiedzieli przy okazji finałowych prezentacji:

Grzegorz Żurawiński