Drukuj

Noszę się z tym od tygodnia, bo dokładnie tydzień temu byłam z córką w legnickim teatrze na spektaklu „J_d_ _ _ _e. Zapominanie”. Chciałabym Was wszystkich zachęcić do obejrzenia tego przedstawienia. Zachęcić, nie przerazić.  Bardzo mocne spektakl i - niestety - bardzo aktualny. W sumie to smutne! – pisze na swoim profilu fb Urszula Małecka, przez wiele lat wrocławska korespondentka PAP.


Bałam się tego przedstawienia bardzo, bo książka Anny Bikont „My z Jedwabnego” jest jedną z najważniejszych książek w moim życiu. Po spektaklu postanowiłam ją sobie przypomnieć. Czytam i jest przygnębiająco jeszcze bardziej niż za pierwszym, czy drugim razem. Kocham wszystko co pisze Bikont, bo jest rzetelna w tym co pisze i bardzo skrupulatna. Lubię rzetelność w dziennikarstwie.

Wierzę Bikont, ale ona nie oczekuje, że będę jej wierzyć bezpodstawnie, na słowo. Pokazuje dowody, źródła, przytacza rozmowy. Nie ubarwia, ale i nie ściemnia. Czytam wszystko tej dziennikarki, redaktorki i nigdy się nie przejechałam. Dlatego bałam się spektaklu na podstawie jej książki, która nie dość że jest - mówiąc delikatnie trudna - to jeszcze kobyła - 700 stron! Bałam się ale niesłusznie.

Przedstawienie Teatru im. H. Modrzejewskiej w Legnicy jest znakomite, poruszające i trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Publiczność - przynajmniej na moim spektaklu - bała się poruszyć, zakaszleć - pełne skupienie, czasami na granicy łez. Aktorzy świetni - niektórzy moi ulubieni znakomici, nawet w roli oprawcy, jak Laudański.

Dawno nie widziałam TAK poruszającego spektaklu, oprócz "Wieloryb The Globe" z Krzysztofem Globiszem na tegorocznym Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Nie wiem czy uda mi się zobaczyć jeszcze raz "Wieloryb The Globe”. Spróbuję, ale z całe pewnością obejrzę jeszcze raz spektakl legnickiego teatru o Jedwabnem i wszystkim polecam. Jedźcie zobaczcie. Nie tylko warto, ale wręcz trzeba.

Urszula Małecka