Drukuj

Tegoroczny gdyński festiwal R@port będzie miał dużą kobiecą stronę. Będą w nim miały udział reżyserki, dramaturżki, aktorki. Już spektakl, który zainaugurował festiwal, to wspólne, męsko-kobiece dzieło. „Wierną watahę” z Teatru im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy zrealizował artystyczny i życiowy duet: Paweł Wolak i Katarzyna Dworak. Pisze Przemysław Gulda.


W Gdyni trwa czternasta edycja Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port. To jedna z najważniejszych imprez teatralnych w Trójmieście, licząca się także na ogólnopolskim forum. Dyrektorem artystycznym imprezy jest Jacek Sieradzki – bardzo ceniony krytyk teatralny, znany z bardzo sprecyzowanego gustu i spojrzenia na teatr. Choć deklarował wielokrotnie, że układając program festiwalu stara się uwzględnić wszystkie ważne zjawiska i pokazać najciekawsze spektakle, które pojawiły się w Polsce w ciągu roku przed festiwalem, nie da się nie zauważyć, że impreza ma jego wyraźny kuratorski „odcisk palca”.

Gdyby próbować szukać ważnych zjawisk we współczesnym polskim teatrze, na plan pierwszy wysuwają się takie kwestie jak: tzw. zwrot performatywny, podejmowanie istotnych tematów społecznych, a także pojawienie się nowego pokolenia reżyserek i reżyserów, wnoszących do rodzimego teatru nowe pomysły i strategie artystyczne. Na ile program tegorocznej edycji uwzględnia te zjawiska? W niewielkim stopniu. Nie trafiły do programu najważniejsze spektakle szukające nowych sposobów wyrażania się na scenie, nie trafiło zbyt wiele spektakli zaangażowanych, młode pokolenie ma dość ograniczone miejsce na gdańskiej imprezie.

Kobiety robią teatr

Najbardziej wyraźnie widocznym śladem uwzględnienia przez dyrektora artystycznego R@portu nowych zjawisk w polskim teatrze jest stosunkowo duży udział kobiet w tegorocznej edycji imprezy. Co prawda zabrakło w jej programie kilku ważnych nazwisk (Anny Smolar, Małgorzaty Wdowik czy Magdy Szpecht), ale wśród kilku spektakli konkursowych znalazło się na szczęście sporo miejsca dla kobiecej twórczości.

Już spektakl, który zainaugurował festiwal, to wspólne, męsko-kobiece dzieło. „Wierną watahę” z Teatru im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy zrealizował artystyczny i życiowy duet: Paweł Wolak i Katarzyna Dworak. To para aktorów, związanych od lat z legnickim teatrem, którzy po latach pracy na scenie postanowili spróbować swoich sił także po drugiej stronie – jako tandem dramaturgiczno-reżyserski. Zaczynali od krótkometrażowego filmu – miał on być sposobem ucieczki od teatru, którym oboje byli już trochę znudzeni, ale paradoksalnie przyprowadził ich z powrotem do teatru. Tak bardzo spodobał się Jackowi Głombowi, dyrektorowi legnickiej sceny, że zaproponował swoim podopiecznym rozwinięcie go do formy pełnometrażowego spektaklu teatralnego. Tak powstało ich debiutanckie przedstawienie, „Sami”. „Wierna wataha” to ich czwarta (szósta - @KT) wspólna realizacja.

„Zapiski z wygnania”, spektakl stołecznego Teatru Polonia, pokazywany w Gdyni w poniedziałek, to wspólne dzieło aż trzech kobiet. Spektakl, będący gorzką, bardzo osobistą opowieścią o wygnaniu z Polski Żydów w 1968 roku, oparty jest na wspomnieniach Sabiny Baral – jako młoda dziewczyna sama była ofiarą prześladowań i musiała opuścić Polskę. Adaptację jej tekstu przygotowały wspólnie Magda Umer i Krystyna Janda. Ta pierwsza wyreżyserowała spektakl, ta druga zagrała w nim główną rolę.

Kolejną kobietą na liście ważnych postaci tegorocznego festiwalu jest Jolanta Janiczak. To ona jest autorką tekstu, który jest podstawą przedstawienia wyreżyserowanego przez Wiktora Rubina. Najnowszy wspólny spektakl tej współpracującej od lat pary, który do Gdyni przyjedzie z Teatru Polskiego w Poznaniu, zatytułowany jest „O mężnym Pietrku i sierotce Marysi. Bajka dla dorosłych”. To zresztą w programie festiwalu przedstawienie, które zapowiada się na najbardziej kobiece i feministyczne, jeśli chodzi o treść. Jego bohaterkami są Maria Konopnicka, znana polska pisarka i jej życiowa partnerka Maria Dulębianka. To spektakl, który pokazuje z zupełnie innej strony postać, zdawałoby się, znaną doskonale ze szkolnego kanonu.

Ważne wątki polskiego teatru

Prawie na sam koniec festiwalowych prezentacji organizatorzy i organizatorki festiwalu zostawili spektakl, który jest nie tylko dziełem kobiety, ale jednocześnie pokazuje dwa pozostałe ważne wątki współczesnego polskiego teatru: jest zaangażowany politycznie i społecznie, a także poszukuje nowego języka teatralnego i wykorzystuje nietypowe środki i zaskakujące pomysły. Chodzi o „Lwów nie oddamy” w reżyserii Katarzyny Szyngiery z Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie.

To na poły reporterska – współautorem tekstu jest znany m.in. z łamów „Gazety Wyborczej” reporter Mirosław Wlekły – na poły performerska opowieść o współczesnych relacjach polsko-ukraińskich. Pochodząca z Gdańska reżyserka wykorzystuje w swoim spektaklu elementy teatru dokumentalnego, np. rekonstrukcję wizyty urzędnika na Ukrainie czy sondy uliczne, które nagrywała na ulicach miast w obu krajach.

Zastosowała też znakomity pomysł, który w jakimś sensie „ustawia” cały spektakl – w głównej roli postanowiła obsadzić ukraińską aktorkę, Oksanę Czerkaszynę. Samo jej pojawienie się na scenie przez fakt, że jest Ukrainką, buduje zupełnie nowy kontekst dla całego spektaklu.

Kobiecy akcent pojawia się też w finale towarzyszącego festiwalowi konkursu o Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną. Jednym z pięciu dramatów walczących o laur jest „Nasza pani” autorstwa Agnieszki Charkot.

O tym, czy któraś z kobiet będzie tryumfować na gdyńskim festiwalu, będzie się można przekonać już w najbliższą niedzielę 26 maja – właśnie wtedy odbędzie się festiwalowa gala, podczas której rozdane zostaną wszystkie nagrody.

(Przemysław Gulda, „Wszystkie kobiety gdyńskiego R@portu”, http://trojmiasto.wyborcza.pl, 21.05.2019)