Zarwał się dach XIX-wiecznego budynku znanego nielicznym w Legnicy jako przedwojenny teatr variétés, a który jeszcze niedawno był teatralną Sceną na Kartuskiej. Prawdopodobną przyczyną katastrofy budowlanej był fatalny stan techniczny obiektu. Tyle dziennikarski news. Od 2007 do 2012 roku obiekt użytkował legnicki teatr. „Łemko” i „Czas terroru” miały w tym miejscu swoje premiery. Przez cały ten czas obiekt był, i nadal jest, własnością miasta.


Popadający w ruinę i kompletnie zapomniany obiekt u zbiegu legnickich ulic Kartuskiej i Kazimierza Wielkiego, z dziurawym dachem i zamurowanymi oknami, dyrektor legnickiego teatru Jacek Głomb „odkrył” dla Legnicy i jego produkcjij w połowie 2007 roku. Jesienią tego roku, inaugurując  Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Miasto”, wystawił tu dramat „Łemko”, a od prezydenta Legnicy Tadeusza Krzakowskiego usłyszał obietnicę przystąpienia przez miasto do rewitalizacji obiektu. Na obietnicy się skończyło, choć była pierwszą, ale nie jedyną.

W 2010 roku ruina była miejscem kolejnej teatralnej premiery, jaką był „Czasu terroru” Lecha Raczaka. Jeszcze przez chwilę, bo rok później, miejsce wykorzystano także jako scenę gościnnej prezentacji w ramach Festiwalu Teatru Nie-Złego. I tak zakończył się teatralny epizod w tym miejscu.

Tymczasem nieco wcześniej, bo jesienią 2010 roku, w ramach samorządowej kampanii wyborczej, i właśnie w tej ruinie w trakcie publicznej debaty, ówcześni: marszałek sejmu Grzegorz Schetyna, marszałek Dolnego Śląska Marek Łapiński, eurodeputowany Piotr Borys, poseł i kandydat na legnickiego prezydenta miasta Janusz Mikulicz, a także działacze lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej, słowami dzisiejszego lidera opozycji zapewniali: „Jak ktoś obiecuje, to musi słowa dotrzymać. Ten budynek i to miejsce trzeba przywrócić cywilizacji, by Legnica i Dolny Śląsk były z nich dumne. Umówmy się zatem, że gdy za cztery lata zrobimy w tym miejscu kolejną konwencję wyborczą, to będzie tu cieplej, jaśniej… i będziemy mogli powiedzieć legniczanom i Jackowi Głombowi, że to zrobiliśmy. Trzymam za was kciuki!”

Na trzymaniu kciuków się skończyło, mimo że dyrektor Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb wiele razy zwracał się wcześniej i później do władz miasta o nieodpłatne przekazanie obiektu zarządzanej przez niego instytucji. Także dlatego, że obiekt przy ul. Kartuskiej przez cały ten czas (o czym najlepiej wiedzieli grający w nim aktorzy)  znajdował się w fatalnym stanie technicznym. Szefowi legnickiej sceny marzyło się urządzenie w nim Centrum Edukacji Dzieci i Młodzieży, teatralnej placówki, która miałaby służyć najmłodszym mieszkańcom Zakaczawia. Miał argument. Już w 2008 roku miejscy radni podjęli w tej sprawie uchwałę. Zobowiązali w niej władze miasta do realizacji pomysłu dyrektora teatru.  

Bez najmniejszego skutku, ale też ze śladowym zainteresowaniem mieszkańców dzielnicy. Katastrofalny finał właśnie obserwujemy. Wszystko wskazuje, że będzie podobny do tego, którego kilka lat wcześniej doczekało kino Kolejarz. Także na Zakaczawiu. Nie pozostał po nim kamień na kamieniu, mimo że to właśnie w tym miejscu, na początku tego wieku, legnicki teatr wystawił swój najsłynniejszy spektakl jakim była „Ballada o Zakaczawiu”.

Grzegorz Żurawiński