Śmiech, szok i przerażenie. Eksplodujące emocje, szczerość do bólu. Całość tylko dla dorosłych! Taki jest mistrzowski monodram Krystyny Jandy (także adaptacja i reżyseria) „Ucho, gardło, nóż" wg Vedrany Rudan, który w piątek 14 grudnia o 19.30 będzie transmitowany bezpośrednio z warszawskiego Teatru Polonia na ekrany 39 kin sieci Helios w całym kraju. Także w Legnicy.


Bohaterką jest urodzona w Chorwacji Serbka, która przeżywszy okropności wojny w byłej Jugosławii, nie potrafi udźwignąć ciężaru swoich doświadczeń prześladowana powracającymi obrazami mordów, gwałtów i płaczu. Cierpi. Używa przekleństw i krzyczy, ale jest bezsilna w swojej traumie. Przeraża ją niesprawiedliwość i nielojalność żyjących wobec tych, którzy zginęli.

Grany już ponad 230 razy sześciogwiazdkowy (wybitne) monodram to wstrząsający monolog kobiety, która nie może uwolnić się od dręczących ją obrazów z wojny bałkańskiej. Leżąc w łóżku przy włączonym telewizorze i pochłaniając kolejne tabliczki czekolady, opowiada nam swoje życie.

- Tonka Babić to kobieta w moim wieku. Przeżyła wojnę, straciła wszystko, co kochała. Zmieniło to jej myślenie o moralności, o etyce, o szczęściu. Musi sobie wszystko na nowo ułożyć. Według zasad boleśnie zwichniętych, pozbawionych logiki. Działa jak terrorysta we własnym życiu. Jakby chciała wszystko zniszczyć, za karę, z bólu, z protestu. Bardzo poruszające i dla mnie - aktorki - nowe. Takiej postaci nie grałam. Zależało mi na tym, aby oddać klimat i język. To było zresztą najtrudniejsze. Jak powiedzieć na scenie te wszystkie brutalizmy, aby publiczność nie zajęła się tylko pierwszą warstwą słów, wyrażeń, które są niecenzuralne, często obsceniczne. Aby widzowie za tymi słowami dojrzeli emocje i stan psychiczny tej kobiety. Uznali je za niezbędny środek artystyczny – mówiła 13 lat temu, jeszcze przed premierą monodramu, Krystyna Janda.

"Takiej Jandy - wściekłej, wulgarnej, wyzywającej i złej - jeszcze nie widzieliście" - pisał po premierze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

„Tonka Babić to w ujęciu Jandy taka mocniejsza, bałkańska wersja zabawnej i soczystej Shirley Valentine, granej przez aktorkę od lat. Ale wojna, która jest przewodnim tematem spektaklu Krystyny Jandy, sprawia, że jej głos przybiera ciemniejszy, przejmujący ton” – zauważyła Iza Natasza Czapska w Życiu Warszawy.

„Spektakl z pozoru śmieszny, w głębi opowiada o trudnych, szokujących i niekiedy wstydliwych aspektach życia. Janda pod przykrywką cynizmu, buduje postać przesączoną cierpieniem, goryczą i zwyczajną, ludzką bezsilnością” – oceniała Katarzyna Binkiewicz z portalu Teatr dla Was.

Legniczanie mieli okazję obejrzeć ten wybitny spektakl już w lutym 2006, ledwie kilka tygodni po warszawskiej premierze. Z inicjatywy Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej Krystyna Janda zagrała go wówczas dwukrotnie (z ledwie godzinną przerwą!) przy wypełnionej po jaskółki widowni.

Grzegorz Żurawiński