Drukuj

Futbol „to wojna minus strzelanie” (George Orwell) wyczytać można w programie do „Dzielnych chłopców” w autorskiej reżyserii Magdy Drab. Premierowe przedstawienie o środowisku kibiców piłki nożnej było zgrabnie skomponowane, wartkie, dobrze zagrane i efektownie opakowane. Po rozpakowaniu okazało się jednak, że jest jak kościół bez Boga. Sztuka pozbawiona kłów i pazurów była jak danie bez soli i pieprzu.


- Strach i niezrozumienie świata kibiców i kiboli kompletnie mi nieznanego, ale obrośniętego mitami i stereotypami powielanymi w mediach i wywołującymi skrajne emocje, były motorami pomysłu, by zmierzyć się z tym tematem – tak źródła tego dramatu objaśniała aktorka, dramatopisarka i reżyserka Magdalena Drab, która - po trzech latach od napisania tekstu „Dzielnych chłopców” (w 2016 roku opublikowanego w miesięczniku Dialog, a później sfilmowanego w ramach Teatroteki) - miała okazję wystawić go na legnickiej scenie inaugurując artystyczny sezon 2018/2019 w Teatrze Modrzejewskiej. Autorka i reżyserka nie ukrywała, że sztuka ma korzenie dokumentalne tkwiące w obserwacjach i rozmowach z kibicami kilku klubów. Obdarzeni sporą dozą empatii kibice są też głównymi bohaterami tej scenicznej opowieści. Gorzkiej, choć nie pozbawionej elementów humoru i satyry obecnej nawet w tytule przedstawienia, jak i ksywkach części jego bohaterów.

Co łączy i napędza tytułowych dzielnych chłopców, że kibicowanie swojej drużynie staje się treścią ich życia, a nawet rodzajem pogańskiej religii z jej rytuałami i wiążącymi ich, a przy tym bezwzględnie przestrzeganymi regułami? Dlaczego Nasz Klub Sportowy (NKS) jest ważniejszy, niż Ich Klub Sportowy (IKS)? Czy tylko dlatego, że wykreowany wróg najlepiej cementuje każdą plemienną wspólnotę? Niewiele wyjaśnia stadionowa przyśpiewka, którą w ogłuszający rytm bębnów (na żywo gra na nich Amadeusz Naczyński) śpiewa fanatyczny „Sokół” (Rafał Cieluch), w której usłyszymy, że „za NKS oddam życie, chuj z rodziną i karierą. Chcę go wielbić należycie, nic nie będzie mi barierą!” Więcej wyjaśni fakt, że Władek „Sokół” jest niewidomy. Czy zatem kompensowanie życiowych ułomności, deficytów i niepowodzeń jest zasadniczym źródłem i spoiwem łączącym całą grupę? Ten socjologiczny trop podrzuca nam autorka sztuki, choć wydaje się takim samym stereotypem, jak te, które pragnie na scenie obalać.

Kim są bowiem inni bohaterowie spektaklu? „Olo” (Robert Gulaczyk) to mitoman zaniedbujący żonę Żanetkę (Małgorzata Patryn) i dziecko, topiący w gorzale niespełniony sen o piłkarskiej karierze, sławie i płynących z tego profitach. Doskonałe aktorskie solówki, które odsłaniają smutną prawdę o tej postaci, w tym pijacki bełkot w efektownym snopie światła, po czym deliryczny sen, w którym pod postacią anielicy objawia się mu Pani Doktor (Magda Drab), to najmocniejsze fragmenty całego przedstawienia. Krzyś „Grabarz” (Bartek Bulanda), człowiek z gruntu porządny i życzliwy dla innych, to z kolei ofiara toksycznej relacji z nadopiekuńczą Matką Bezradną (dobra, tragiczna w wymowie rola Anity Poddębniak) przywiązaną do łóżka i telewizora. W efekcie ma kłopoty w relacjach z kobietami i traci szansę na miłość, którą skrycie obdarza Izaurę (Magda Skiba). Jego przyrodni brat, hip-hopowiec Radek „Młody” (Albert Pyśk), którym się opiekuje, najwyraźniej chciałby wyrwać się spod tych skrzydeł, co prowadzi go do niebezpiecznych relacji z handlarzami narkotyków, w tym do znajomości z czarnym charakterem spektaklu, bezwzględnym bandytą „Kmicicem” (brawurowy Mateusz Krzyk).

W przedstawieniu jest także karykaturalna postać Pięknej Pani z Telewizji z celebrycką pustotą i poczuciem wyższości (Magda Drab), jest zabezpieczający mecze Policjant (Bogdan Grzeszczak), typ służbisty, co to na rozkaz pogoni kiboli pałą i wodą, choć z wątpliwościami, a także postać Pana Kandydata (także Bogdan Grzeszczak) jako przykład instrumentalnego wykorzystywania kibiców w polityce. Jest w spektaklu scena cudnie zabawna, gdy kibice chcą ukarać piłkarza swojego klubu podejrzewanego o sprzedawania meczów. Pod jego domem zastawiają dziesiątki łapek na myszy układając je w napis: „Uważaj na łapy!” Bo jest to opowieść nie tylko o kibicach, ale i o życiu. Może nawet przede wszystkim o smutnym życiu, które rekompensują stadionowe emocje.

Całość zrealizowana jest konsekwentnie w konwencji widowiska sportowego. Publiczność wprowadzana jest na widownię przez stadionowych spikerów. Usadza się ją na przeciwległych trybunach wokół sceny pokrytej zieloną wykładziną imitującą murawę boiska (scenografia Izabela Stronias). Są kibicowskie przyśpiewki, świece dymne i scena walki z policją. Widzowie wyposażeni zostali nawet w różnobarwne szaliki zwalczających się klubów. Nie wiadomo jednak, po co. Pomysłu, by dzięki temu kibicowskiemu rekwizytowi rozgrzać publiczność i włączyć ją do scenicznej opowieści już zabrakło. Zawieszona strzelba nie wypaliła. Mimo to, nie będziecie się nudzić. Młodym widzom może się to nawet podobać.

Niedzielną (9 września) premierę zakończyło wręczenie Magdzie Drab „Bomby sezonu”, przyznawanej od 2005 roku dorocznej nagrody Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej w Legnicy.  Głównie, choć nie wyłącznie, za fantastyczny monodram „Curko Moja Ogłoś To”, który w minionym sezonie przeniosła na legnicką scenę zdobywając dla tej realizacji m.in. główną nagrodę 1. Konkursu na Najlepszy Spektakl Teatru Niezależnego „The Best OFF”.

Grzegorz Żurawiński


Powiedzieli po premierze: