Przez 45 powojennych lat poniemiecki Dom Strzelecki w legnickim parku był radzieckim Teatrem Letnim. Kilka lat temu działała tu ciesząca się złą sławą dyskoteka. Dziś obiekt jest zamknięty, a od pewnego czasu popada w ruinę. Ożył na chwilę we wrześniu, gdy artyści z Kalifornii wystawiali swoją sztukę na teatralnym festiwalu „Miasto” i parę tygodni później, gdy Waldemar Krzystek kręcił w nim fragmenty „Małej Moskwy” – pisze Zygmunt Mułek.

Miasto odebrało teatr dzierżawcy w lipcu tego roku. Dobrze, bo, nie ma tu już dyskotek po których pijana i naćpana młodzież nie dawała żyć okolicznym mieszkańcom. ¬le, bo nic się tu nie dzieje. - Poszukujemy inwestora - mówi Arkadiusz Rodak, rzecznik prezydenta miasta. - Założenie jest takie, że ma to być obiekt użyteczności publicznej o charakterze rozrywkowym, rekreacyjnym, wystawienniczym.

Miasto, mówiąc krótko, chce Teatr Letni sprzedać. Czy znajdzie się kupiec? Przed laty próby zbycia zakończyły się fiaskiem.

Aura historii


To miejsce z niebanalną przeszłością. W roku 1813 był tutaj Dom Strzelecki, w którym zdesperowany legniczanin planował zabić Napoleona. Cesarz gościł wówczas w mieście wraz ze Stendhalem, słynnym pisarzem. Plan zabójstwa spalił na panewce, bo zamachowca wydała własna żona. Ponoć bardzo mocno kochała tego niskiego wzrostem Francuza.

Ponad siedemdziesiąt lat później od zabłąkanej kuli zginął tutaj pastor Ludwik Ehlers. Zaraz potem władze zamknęły strzelnicę. Budynek został rozbudowany, dodano do niego kolumnady. Legniczanie słuchali w Teatrze Letnim koncertów, oglądali spektakle teatralne spotykali się. Uroku temu miejscu dodały palmy.

Po wojnie Teatr Letni zajmują na 45 lat czerwonoarmiści. Nieżyjący już legnicki pisarz i poeta opisał pierwszy powojenny bal. Atrakcją była loteria fantowa, w której można było wygrać kanarka w klatce. Miała na niego chrapkę żona radzieckiego generała, ale ptaszka wygrała legniczanka. Następny balu już się w Teatrze Letnim nie odbył.

Jan Kalewski przypomina sobie, że na przełomie lat 50 i 60 minionego wieku były tutaj popołudnia taneczne. Wstęp kosztował dwa zł. Bawili się  młodzi Polacy i dzieci radzieckie.

- Leciała muzyka klasyczna - walczyki i inne wolne tańce - wspomina legniczanin. - Gdy się rozkręciliśmy zaczynaliśmy tańczyć rock`n`rolla. Wtedy podchodzili do nas pilnujący porządku i nas wypraszali. Jakie tam wtedy piękne dziewczyny przychodziły.

Bywały tutaj zabawy, akademie. W 1990 r Rosjanie oddali Teatr Letni miastu. Radni natychmiast zdecydowali, żeby go sprzedać. Padały głosy, że będzie tutaj kasyno. Ale nikt nie chciał kupić teatru. Przez kilka lat Izba Przemysłowo-Handlowa robiła wystawy. Potem Zarząd Gospodarki Mieszkaniowej wydzierżawił budynek na dyskotekę.

Szemrana strefa


Dyskoteka nie cieszyła się dobrą sławą. Wystarczy wspomnieć, ze tutaj postrzelony został znany legnicki przestępca o pseudonimie Bambo. Ale, z drugiej strony, to tutaj były skazaniec, zwany Kajtkiem, wystawił napisaną przez siebie sztukę "Pokolenie koła". Przedstawił w niej swoją biografię, ku przestrodze młodzieży. W spektaklu zagrał nawet prawdziwy policjant.

Wreszcie w lipcu miasto odebrało teatr dzierżawcy. Został zamknięty i czeka na kupca. Odżył na krótko, gdy Waldemar Krzystek kręcił w nim sceny do filmu "Mała Moskwa". - To piękne miejsce- zachwala reżyser. - Nie może zostać zniszczone.

Dyrektor legnickiego teatru Jacek Głomb sugeruje, że to świetny punkt na ekskluzywną restaurację z pamiątkami po wojskach radzieckich. Póki co jednak Teatr Letni stoi zamknięty. Ze ścian odpada tynk.

(Zygmunt Mułek, „Napoleon, kanarek i Bambo”, Panorama Legnicka, 11.12.2007)