Polska Gazeta Wrocławska: zabawny akcent na legnickiej wystawie TEATR 30
- Szczegóły
Kilka dni temu listonosz dostarczył do legnickiego teatru awizo informujące o liście z gazowni. Nazwisko adresata brzmi: Modrzejewska Helena. I podany jest adres teatru, który nosi imię Modrzejewskiej.
Gdy Jacek Głomb, dyrektor, zobaczył to awizo, najpierw dostał ataku śmiechu. - A potem powiększyliśmy druk i dołączyliśmy go do eksponatów wystawy z okazji 30-lecia teatru. Może to jakoś wpłynie na edukację społeczeństwa? - zastanawia się.
Zresztą, nieszczęsne awizo wcale nie jest odosobnionym przypadkiem. - Kiedyś dostaliśmy pismo z firmy telekomunikacyjnej. Było zaadresowane: "Szanowna Pani Helena Modrzejewska" - śmieje się Mariola Hotiuk z działu promocji i reklamy teatru. - Natomiast telefony od ludzi, którzy dzwonią i pytają: "Czy to Helena Modrzejewska?" odbieram często - mówi Hotiuk.
I dodaje ze śmiechem, że nie byłoby źle, gdyby patronka wzięła na siebie część finansowych zobowiązań. Podobne myśli dopadły dyrektora Głomba. - Niestety, nie wiem, gdzie się odsyła listy ludziom, którzy nie żyją - uśmiecha się dyrektor Głomb. - Poza tym nasza wielka patronka pod koniec życia zbankrutowała...
Poczta Polska wyjaśnia, że to nie listonosze ponoszą winę za takie pomyłki. - Zostawiając awizo, przepisują na druk tylko to, co jest napisane na kopercie przez nadawcę - mówi Michał Dziewulski z biura prasowego Poczty Polskiej w Warszawie. W gazowni nikt już dzisiaj nie dojdzie, kto wysłał nieszczęsne wezwanie. Tym bardziej że część korespondencji jest wysyłana z Wrocławia, a część z Legnicy.
- To nieistotne. Natomiast prawdziwym problemem jest tutaj poziom wiedzy w naszym społeczeństwie – podsumowuje Jacek Głomb.
(Edyta Golisz, „Rachunek dla Heleny”, Polska Gazeta Wrocławska, 4.12.2007)