Drukuj

Muzycy Res Factum improwizowali, grając na elektronicznej wiolonczeli, cytrze i paru jeszcze bardziej przedziwnych instrumentach. Mariusz Szczygieł przechadzał się między nimi z plikiem kartek. Niespiesznie, w skupieniu, małymi łykami podawał widowni fragmenty swej najnowszej książki: “Projekt prawda”. Pisze Piotr Kanikowski.


Kilka razy miałem wrażenie, że uwiera go ta forma; że chciałby – jak na klasycznym wieczorze autorskim – zrobić jakiś przypis, uciec w dygresję, rozgadać się po swojemu, a jednocześnie bawi go ta powściągliwość, zaklejone usta, związane ręce. Aż do bisów (były dwa) zachował tę dyscyplinę, aby nie popsuć budowanego misternie nastroju. Słuchał. Tak, z wyraźną ciekawością i przyjemnością nasłuchiwał jak Nina Nu (wokal, cytra), Tadeusz Sudnik (elektronikalia), Marcin Krzyżanowski (wiolonczela elektryczna) dopisują do jego tekstów nowe warstwy, dopowiadają je po swojemu, komentują, opakowują we własne emocje, skojarzenia. W zapętlenia, dysonanse, pogłosy, echa, nerwowe katatonie.

Ten dziwny koncert (performance?) opierał się – po pierwsze – na interakcji między czytającym a muzykami, po drugie – na elemencie zaskoczenia. Choć pewnie wiedzieli co mniej więcej może się wydarzyć, wszyscy improwizowali, licząc na to, że wydarzy się coś więcej. I w poniedziałkowy wieczór w Teatrze Modrzejewskiej wydarzyło parę ekstatycznych chwil, z pewnością niemożliwych do zaplanowania. Nie pierwszy raz wyszli na scenę w tym składzie, ale w ich reakcjach nie było śladu rutyny, znużenia. Była uważność, skupienie plus frajda ze wspólnego tworzenia na gorąco czegoś, co z założenia jest ulotne i nieutrwalone nie przetrwa jednego spotkania.

Prezentowane w ten sposób – dozowane po aptekarsku, podbite oniryczną muzyką – eseje (minireportaże?) Mariusza Szczygła ujawniają zaskakujące pokłady liryzmu. Ton, ale też świadomość języka, sprawiają, ze wcale nie tak daleko im chociażby do ostatnich wierszy Marcina Świetlickiego, który w tomie “Drobna zmiana” osiąga podobny efekt, eksperymentując z poezją udającą prozę.

Wydaje się, że faktycznie, “Projekt prawda” to najintymniejsza z książek Szczygła. Jako reportażysta, raczej nie próbował być przezroczysty dla czytelnika, teraz jednak odsłania się w sposób absolutnie przejmujący, opowiadając bez ogródek, a to o swych lękach związanych z podróżą do Ameryki, a to ojcu,który na starość, chcąc być bliżej z synem, przeprowadził się ze Złotoryi do stolicy i oswaja warszawiaków cukierkami. Ładnie to współgra z introwertyczną muzyką tria Res Factum.

Kto chciałby posłuchać “Projektu: Prawda muzycznie”, a przegapił koncert w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy (w poniedziałek 9 października - @KT), może gonić artystów po Dolnym Śląsku. Dziś wieczorem (10 października) wystąpią w Wałbrzychu, a jutro we Wrocławiu.  Warto!

(Piotr Kanikowski, "Szczygieł, prawda i muzyka w teatrze. Wszystko zagrało", http://24legnica.pl, 10.10.2017)