- Z mojej perspektywy praca przy tym filmie w niczym się nie różniła od typowego zadania aktorskiego. Miałem zagrać tytułową postać - to zresztą mój debiut na dużym ekranie - a rolą artystów malarzy było wpisanie tej roli w kadry inspirowane twórczością van Gogha - mówi Robert Gulaczyk, aktor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy, z którym rozmawiała Jolanta Gajda-Zadworna.
 
Niezwykły, malarski film "Twój Vincent" został gorąco przyjęty podczas otwarcia tegorocznego festiwalu w Gdyni. Czuje pan radość?
 
Robert Gulaczyk: Trudno się nie cieszyć, gdy efekt pracy widzom się podoba.
 
A pan się sobie podoba w wersji przetworzonej plastycznie?
 
- Z mojej perspektywy praca przy tym filmie w niczym się nie różniła od typowego zadania aktorskiego. Miałem zagrać tytułową postać - to zresztą mój debiut na dużym ekranie - a rolą artystów malarzy było wpisanie tej roli w kadry inspirowane twórczością van Gogha.
 
Rozpoznaje się pan w pociągniętej farbą twarzy Vincenta?
 
- Oczywiście. Myślę, że widzowie nie będą mieli trudności w dostrzeżeniu aktorów wcielających się w filmowe postaci. Na ekranie widać ich pracę: gesty, mimikę; łzę i uśmiech. To wszystko jest.
 
Ukończył pan Wydział Lalkarski wrocławskiej PWST, ale od początku gra pan sobą?
 
- Przez trzy lata po szkole występowałem w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze a od ośmiu pracuję ze świetnym zespołem w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy.
 
"Twój Vincent" trafi do kin 6października, a już 29 września wystartuje XII Międzynarodowy Festiwal Teatru Lalek i Animacji Filmowych dla Dorosłych. Zgadza się pan z jego hasłem "Lalka też człowiek"?
 
- Oczywiście. Co prawda dawno nie miałem kontaktu z lalkami, ale to forma teatru, która tak mocno rozwija wyobraźnię, że potem się za tym tęskni. Ja tęsknię. Ale wszystko w moich rękach.
 
(Jolanta Gajda-Zadworna, "Vincent jak malowany",  W Sieci Prawdy nr 9, źródło: e-teatr.pl, 27.09.2017)