Drukuj
Na jubileusz 30.lecia Teatr im. Heleny Modrzejewskiej przygotował „Lustrację”, według scenariusza Krzysztofa Kopki. To znamienne, bo to kolejny tekst napisany specjalnie dla legnickiej sceny, do tego kolejny temat, który do tej pory w teatrze nie był poruszany. To znak szczególny legnickiego teatru, w wielu przypadkach gwarant sukcesu – ocenia Marlena Mokrzanowska.

Teatr społeczny, jaki od 13 lat robi dyrektor Jacek Głomb, to dziś jeden z najlepszych teatrów w Polsce, rozpoznawalny przez widzów, ceniony przez krytyków. Kto by pomyślał, że z brzydkiego kaczątka, jakim był na początku, stanie się wielokrotnie nagradzanym bohaterem festiwali i konkursów teatralnych.

– Tak naprawdę tego teatru chciała tylko sama Legnica – napisała recenzentka miesięcznika „Teatr” dwa lata po inauguracyjnej premierze „Lato w Nohant”. Krzysztof Kopka, reżyser i scenarzysta, jest w ocenie bardziej surowy. – Tak naprawdę nowego teatru nie chciał prawie nikt – napisał Kopka w wydawnictwie „Dwadzieścia lat”, z okazji jubileuszu 20-lecia teatru.

Gierkowska reforma administracyjna z 1975 roku wpłynęła na wzrost ambicji władz miast, świeżo upieczonych miast wojewódzkich. Teatry powstały między innymi w Płocku, Elblągu i Słupsku. Pierwszym dyrektorem teatru został Janusz Sykutera. Miał niełatwe zadanie – zbudowanie zespołu teatralnego. Krytycy byli jednak zgodni, co do jednego: aktorstwo pozostawiało wiele do życzenia.

Za dyrekcji Łukasza Pijewskiego, na początku lat 90. doszło do fuzji teatru z Wojewódzkim Domem Kultury. Dyrektor twierdził, że utworzenie „potwora”, w którym aktorzy byli zatrudnieni na etatach instruktorów, było wówczas jedyną szansą na uratowanie teatru w ogóle.

Takie dziedzictwo Centrum Sztuki – Teatr Dramatyczny, po menedżerskich czasach szefowania Zbigniewa Kraski i impresariatu teatralnego, przejął Jacek Głomb, który nominację na dyrektora CS-TD otrzymał w sierpniu 1994 roku od ówczesnego wojewody legnickiego Ryszarda Maraszka. Pierwszym zadaniem młodego dyrektora było przywrócić teatr Legnicy, odbudować widownię i zespół aktorski.

Rysem charakterystycznym legnickiej sceny od tamtego czasu jest oswajanie miejskich przestrzeni dla działań artystów, wyprowadzanie aktorów z budynku teatru. Zaczęło się od plenerowej wersji „Trzech Muszkieterów” granych na dziedzińcu Zamku Piastowskiego. Potem był głośny „Zły” według Leopolda Tyrmanda grany w hali przemysłowej przy ul. Jagiellońskiej. Impulsem była seria zamachów bombowych i wojny gangów, które rozgrywały się wówczas w Legnicy.  

Rozpoczął się pochód legnickiego teatru przez miasto. W nieczynnym kinie „Kolejarz” grano „Balladę o Zakaczawiu”, dla „Koriolana” zaadaptowano proradzieckie koszary, dla „Portowej opowieści” kolejną halę fabryczną. Słynny i obsypany nagrodami spektakl „Made in Poland” zagrano w byłym markecie na osiedlu Piekary. Opowieść „Łemko” grana jest w byłym teatrze variete na Zakaczawiu.

Ukoronowaniem legnickiego pomysłu na teatr był tegoroczny I Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Miasto”. Grupy teatralne z Włoch, USA, Gruzji, Rosji, Włoch i Polski zaadaptowały na swoje przedstawienia kolejne miejsca w Legnicy, między innymi proradziecki bunkier przy ul. Chojnowskiej. Dyrektor teatru Jacek Głomb zapowiada, że na tym nie koniec pochodu aktorów przez miasto.

(Marlena Mokrzanowska, „Lustracja na jubileusz”, Konkrety.pl, 28.11.2007)