Drukuj
Ubiegłoroczny Światowy Festiwal Szekspirowski Lit Moon w Santa Barbara (USA), w którym z „Otellem” Kopki i Głomba uczestniczył legnicki Teatr Modrzejewskiej, zrecenzowała na łamach prestiżowego The Theatre Journal amerykańska krytyk i teoretyk teatru Kathleen M. Cioffi. Publikujemy fragment poświęcony legnickiej inscenizacji „Otella”.

Eros i  Tanatos pojawiają się w polskiej produkcji „Otello” Teatru Modrzejewskiej z Legnicy, małego miasta w zachodniej Polsce. Reżyser Jacek Głomb i autor adaptacji Krzysztof Kopka, znani ze specyficznych spektakli współczesnych i Szekspirowskich, znaleźli inspiracje do swego dzieła w podróży Otella i Desdemony z Wenecji na Cypr pomiędzy 1 i 2 aktem w sztuce Szekspira.

Dekoracje ustawione zostały na pokładzie płynącego statku Speranza. To wzbogaciło wizualnie spektakl – pokład i takielunek zostały zbudowane tak, że wzmacniały wrażenie, że obsada była załogą statku, który pozostawał w ruchu (wszystko w ruchu ustawił Leszek Bzdyl, uznany polski choreograf). Głomb i Kopka uzupełnili także wątki w wyprawę statku na wody nieznane, sztorm na morzu, uspokojenie statku i Przeklętą, przetrzymywaną pod pokładem dopóki nie została ona użyta jako „kanarek w kopalni”, który poszukuje/wypatruje  niebezpieczeństwa.

Wątek, który wypełnił połowę sztuki, stał się w efekcie uzupełnieniem historii Otella, którego znamy. Dla anglojęzycznych widzów ten ryzykowny obrót sprawy stanowił pewien problem, zwłaszcza, że w spektaklu nie używano napisów , tylko oszczędnie wprowadzoną narrację po angielsku, czytaną przez zakonnicę spod pokładu. Widz miał jeszcze do dyspozycji skrypt, czekałam więc wielce na Otella .

Zaakceptowałam, że „Otello” był w zamiarze niezwykły i odjechał od Szekspira w sposób intrygujący. Przedstawienie radykalnie obniżyło bezeceństwo Jago: był raczej sponiewieranym oficerem niż Makiawellim, i nie stał się bezpośrednim powodem śmierci Desdemony.  To sprawiało, że wina śmierci i tragedii spadała na barki Otella: zamiast szlachetnego (trochę prostego) Maura, bardziej przeciwstawiającego się grzechom niż grzeszącego, ten Otello – kompletny nie-Maur – całkowicie odpowiadał za swe postępki.

Jego gotowość do wierzenia w niewierność Desdemony pochodziła nie z kompleksu niższości motywowanego rasizmem wenecjańskiego społeczeństwa, lecz – raczej z seksizmu załogi statku. Gdy Jago mówi mu, że wszystkie kobiety są dziwkami, Otello wydaje się w to wierzyć. Zwłaszcza, ze  w spektaklu wymyślono nieokrzesany świat, w którym sex towarem dostępnym  - na statku była tez prostytutka.

Ten alternatywny Otello – grany w intensywnej, żywej, zmysłowej i wizualnie stylistyce, pokazał konsekwencje społeczeństwa, które godzi się, by kobiety sprowadzały się w rolach do: zakonnic, kobiet na piedestale, dziwek czy przeklętych. Czy tym społeczeństwem była Polska, gdzie polskie feministki krytykowały ostatnio stereotypy idealnej Matki Polki? A może USA, gdzie stereotypy dobra/zła dziewczyna mogą być oglądane każdego wieczora w TV – takie przesłanie wyłania się jako jedno z tych, które widownia współczesna może odczytać.  

(Kathleen M. Cioffi, „Lit Moon World Shakespeare Festival”, The Theatre Journal)


Od redaktora serwisu:
autorka tej recenzji jest znawczynią polskiego teatru, opublikowała w USA najważniejsze studium o jego współczesnej historii pt. „Teatr alternatywny w Polsce 1954-1989”. Bezpośrednio po obejrzeniu legnickiego „Otella” w październiku 2006 roku powiedziała m.in.: „Widzieliśmy porywający spektakl, w którym nie ma problemu z barierą językową, bardzo ciekawy ruch sceniczny i niezwykłą „fizyczność” aktorów”, co odnotowaliśmy w naszym serwisie, w ubiegłorocznej korespondencji z Kalifornii.