Drukuj

W monodramie “Maraton/Tren” Paweł Palcat opowiada o sobie i swojej matce; o jej śmierci; o swoim nieprzygotowaniu na tę śmierć; o świecie, który nie umiera w takiej chwili; o rytuałach pogrzebowych i tych wszystkich banalnych sprawach, którymi trzeba się zająć, gdy następuje moment wzniośle określany jako “ostatnie pożegnanie”. Ludzi, którzy chcą posłuchać, zapraszamy 2 czerwca o godz 19 do Teatru Modrzejewskiej. Poleca Piotr Kanikowski.


Taki spektakl wymaga od aktora po pierwsze ogromnej odwagi, po drugie – dystansu do siebie samego, po trzecie – zaufania do widza. Jest wyjątkowy, bo chyba żadna ze sztuk wystawionych dotychczas w legnickim teatrze nie była tak mocno zanurzona w życiu konkretnego człowieka. Ten człowiek co kilka dni, tygodni staje przed nową grupą widzów i rozmawia z nimi (naprawdę rozmawia, zadaje im pytania, słucha odpowiedzi…) tak, jakby do teatru chodzili wyłącznie jego przyjaciele.

„Spektakl” to nie jest dobre słowo, bo zakłada coś sztucznego, coś zagranego, więc możliwego do powielenia przez innych aktorów. Ładunek intymności, na jaką odważył się Palcat, wyklucza taką ewentualność. Czyni jego spotkanie z widzami na strychu teatru czymś absolutnie niepowtarzalnym. W “Maratonie/Trenie” aktor nie udaje cudzego dramatu, nie zaciera autobiograficznych tropów, ale nie szczędząc intymnych szczegółów prowadzi widzów ścieżką, którą niedawno sam przeszedł – przez rozpacz, bezradność, zagubienie, strach, bunt, wstyd, osamotnienie, poczucie winy… Staje pośrodku innych ludzi prawie nagi, w sportowych szortach i koszulce Supermena, którą w trakcie monologu to zakłada, to ściąga. Ów symboliczny gest dobrze oddaje dezorientację człowieka zanurzonego w popkulturze, która wyeliminowała śmierć jako coś nieestetycznego, gdy nagle dowiaduje się, że ludzie nie są niezniszczalnymi superbohaterami. Podczas tego wieczoru można odreagować to trudne do zniesienia milczenie, ocierać z Palcatem łzy i śmiać się, bo – wbrew ciężkiemu tematowi – jest w tym monodramie niejedna okazja do śmiechu, niejeden żart.

- Nie mogłam uwolnić się od wrażenia, że uczestniczę w czymś, co przekracza ramy teatru – głęboko intymnym wieczorze zwierzeń. Jednym z tych, na które możemy sobie pozwolić jedynie wobec osób nam najbliższych, które okażą się wyrozumiałe i współczujące wobec naszych słabości, rozpaczy, płaczu i krzyku – pisała po marcowej premierze Magda Piekarska, recenzentka Gazety Wyborczej Wrocław.

“Maraton/Tren” trwa 70 minut. Te 70 minut należy w całości do Pawła Palcata, który jest sam na scenie, przykuwa uwagę,hipnotyzuje jak kobra i dozuje adrenalinę. Schodząc jednak stromymi schodami ze Sceny na Strychu nie sposób nie myśleć o sobie i o swoich doświadczeniach ze stratą. Na tym polega siła tego projektu.

Paweł Palcat przygotował swój monodram “na boku”, w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich, trochę na przekór natłokowi innych zajęć. Dopinał próby w Legnicy i niemal w tym samym czasie z kolegami z wrocławskiego Teatru Kapitol kończył pracę nad “Strefą” wg Adriana Hyrsza w reżyserii Przemysława Wojcieszka.

“Maraton/ Tren” Pawła Palcata, 2 czerwca godz. 19, Scena na Strychu.  BILETY: 20 zł. INFORMACJA I REZERWACJA: tel. 76 72 33 505 lub Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

(Piotr Kanikowski, ""Maraton/ Tren”. 70 minut Pawła Palcata", http://24legnica.pl, 23.05.2017)