Drukuj

Zapewne to ostatnia szansa, by tę pachnącą jeszcze popremierową świeżością ponadczasową tragedię Szekspira w reżyserii Lecha Raczaka obejrzeć w tym sezonie. Legnicka inscenizacja to widowiskowa oferta dla miłośników teatralnej klasyki, ale i tych, którzy w sztuce szukają odniesień do zupełnie współczesnych zagrożeń i niepokojów. Wieczorne spektakle na Scenie Gadzickiego w sobotę i niedzielę 29 i 30 kwietnia.


„Makbet” należy do najczęściej wystawianych i adaptowanych sztuk szekspirowskich. Potencjał tkwiący w historii napisanej ponad 400 lat temu nieustająco inspiruje twórców, także wielkich artystów kina, takich jak: Orson Welles, Akira Kurosawa, czy Roman Polański, którzy sfilmowali tę krwawą historię. W 40-letniej historii obchodzącego w tym roku jubileusz legnickiego teatru inscenizacja Lecha Raczaka (zaskakujące, ale to pierwszy Szekspir w ogromnym dorobku scenicznym tego twórcy!) to drugie wystawienie tej klasycznej tragedii, po którą - jako pierwszy - sięgnął Józef Jasielski w dramatycznych okolicznościach pierwszych miesięcy stanu wojennego 1982 roku.

Wbrew teatralnym modom legnicki „Makbet” jest zaskakująco wierny literackiemu oryginałowi. Trup w pełnej obłudy, zdrady i fałszu historii o krwawej drodze do tronu ściele się gęsto. Kara jest zatem okrutna i nieunikniona. Zbrodnicze małżeństwo (Makbet – Rafał Cieluch, Lady Makbet – Magda Skiba) popada w szaleństwo i kończy marnie. Reżyser pozostawia nas jednak w zaskakującym poczuciu niepokoju, czy krwawy i słuszny odwet w świecie odartym z zasad nie stanie się wstępem do czegoś znacznie gorszego, choć jeszcze nierozpoznanego. Po raz kolejny na scenie usłyszymy zatem i te niepokojące, pełne dramatyzmu słowa: „Krwawa nauczka, którą chcemy dać światu, obraca się przeciw nam samym, a puchar, w który wlaliśmy truciznę, bezstronna sprawiedliwość właśnie nam do ust przytyka”.

Zawiedzie się jednak ten, kto będzie w legnickim spektaklu Raczaka szukał prostego komentarza politycznego do polskiego tu i teraz, a może nawet rozwinięcia jego wcześniejszego „Spisku smoleńskiego”, było nie było, opowieści o tworzeniu mitu założycielskiego formacji na trupach wyrębującej ścieżkę do władzy. Legnicki „Makbet” niesie zdecydowanie bardziej uniwersalne i niepokojące przesłanie o końcu świata, którego spoiwem były autorytety oraz reguły umiaru i politycznej poprawności. A także pewność, co do podstawowego kanonu zasad, które przez kilkadziesiąt lat chroniły ludzkość przed szaleństwem prowadzącym do nowej masakry w globalnej skali. Konflikty nabrzmiewają. Rośnie rzesza sfrustrowanych i żyjących w poczuciu krzywdy. Realnej i urojonej, ale skłaniającej do odwetu. Paliwo już zatem jest. Detonator się znajdzie. Piromanów nie brakuje.

Nie zaznamy spokoju, gdy tytułowy bohater poniesie zasłużoną karę za naruszenie tabu zbrodni królobójstwa. Przecież nowy władca także zacznie od rzezi. „Co zaczęła zbrodnia, umocnią nowe zbrodni dzieła” – usłyszymy przecież od jednej z Wiedźm, które pociągają za sznurki marionetek tej historii. Po raz kolejny Szekspir dowiedzie swojej ponadczasowej dramaturgicznej wielkości.


Magda Piekarska, Gazeta Wyborcza Wrocław: W "Makbecie" Lecha Raczaka interesuje nie tyle los głównego bohatera, co uruchomiony przez niego mechanizm. Tutaj naprawdę przechlapane mają ci, co przyjdą po nim.

Piotr Kanikowski, 24legnica.pl: Prawdziwa siła legnickiej inscenizacji „Makbeta” tkwi w scenach zbiorowych z udziałem Wiedźm. Spektakl zaczyna się długą, dynamiczną sekwencją bitwy we mgle i równie efektowną bitwą się kończy. Obie mają w sobie coś z baletu, podobnie jak uczta u Makbeta, która w wizji Raczaka bardziej niż wytwornym przyjęciem jest upiorną orgią u schyłku świata.

Leszek Pułka, Teatralny.pl:  Lech Raczak stworzył w Legnicy spektakl wybitny, daleki od banalnego zgiełku mediów. Intrygująca fonosfera, klarowność formy i czystość narracji to niepodważalne atrybuty tej inscenizacji. Znakomity pomysł, by krwawą historię Makbeta zagrać niczym pokaz haute couture, z jednej strony kapitalnie puentuje współczesność – narysowaną przez designerów, więc nie ludzką, lecz celebrycką, przeestetyzowaną, sezonową, z drugiej daje czas na przyglądanie się gwiazdom modowego wybiegu – ich ciałom okrytym intrygującymi kostiumami i tekstem Szekspira.

„Makbet” Williama Szekspira w przekładzie Stanisława Barańczaka. Reżyseria: Lech Raczak, scenografia: Bohdan Cieślak, kostiumy: Natalia Kołodziej, muzyka: Jacek Hałas, ruch sceniczny: Tomasz Dajewski. Grają: Gabriela Fabian, Ewa Galusińska, Anita Poddębniak, Magda Skiba, Małgorzata Urbańska, Bartosz Bulanda, Rafał Cieluch, Bogdan Grzeszczak, Robert Gulaczyk, Paweł Wolak, Hubert Kułacz, Grzegorz Wojdon oraz Mariusz Sikorski, Maciej Kreska, Patryk Wajs i Nikos Triandafilidis.

Wieczorne spektakle na Scenie Gadzickiego Teatru Modrzejewskiej w Legnicy 29 i 30 kwietnia o godz. 19.00. Bilet 30 zł (ulgowy 20 zł). Rezerwacja: tel. 76 72 33 505 lub Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Grzegorz Żurawiński