Piątkowe wieczory drugiej połowy marca w teatralnej Caffe Modjeska należą do śpiewającej aktorki Ewy Galusińskiej.  Jej recital „Trzeba mieć ciało” to słowno-muzyczna zabawa w klimatach kabaretu literackiego z tekstami autorów z najwyższej półki. Warto zasiąść przy kawiarnianych stolikach 24 lub 31 marca. Początek o godz. 19.00.


Minęło dokładnie 10 lat od premiery tego programu. Jak mówi legnicka aktorka teraz śpiewa się lżej, a cały program nabrał luzu i swobody. – Zdarza się, że mam tekstową wpadkę. Teraz już tego nie ukrywam, co wyraźnie bawi i cieszy naszą publiczność – śmieje się Ewa Galusińska. Z zaskoczeniem przyjęła informację, że po uzupełnieniu programu składa się on dokładnie z 13 piosenek. – Na szczęście nie jestem przesądna!

Większość piosenek pochodzi z repertuaru Aliny Janowskiej, które znalazły się na płycie z serii „Złotej kolekcji”  („Trzeba mieć ciało”, „Ja nie chcę za inteligenta iść”, „Rzepakowe lato”, „Kot i mysz”, „Kryminalna polka”, „Padam”, „Narodziny piosenki”, „Zorba”). Program dopełniają piosenki wyśpiewane niegdyś przez Krystynę Tkacz („Drań”, „Dziewczęce marzenia”, „Jak szaleć, to szaleć”). Jest popremierowa nowość - tekstowy majstersztyk pełen dwuznaczności, czyli rumba „Tico tico” z repertuaru Igi Cembrzyńskiej.

- To kapitalny i zabawny tekst Marii Czubaszek, przy którym można sobie język połamać – zauważa aktorka i daje próbkę: „Lecz głośne tico-tic zagłuszy wnet bigbit. I modnej kiedyś rumby rytm nam nagle zbrzydł”.

Także pozostałe teksty w piosenkarskim recitalu pochodzą z najwyższej autorskiej półki: Stanisław Tym, Maciej Zembaty, Andrzej Jarecki, Agnieszka Osiecka, Andrzej Waligórski. Jeden z utworów „Narodziny piosenki”(duetu Jarosław Abramow – Stanisław Tym) sam w sobie jest mini programem kabaretowym, formą lingwistycznej zabawy, która stwarza złudzenie, że aktorka śpiewa fragmenty po francusku, włosku, rosyjsku.

Program prezentowany na kawiarnianej scenie nie pozostawia złudzeń, co do kobiecego i bardzo przewrotnego charakteru recitalu. Piosenki kraszone są dowcipem, miłością i zalotami. „Trzeba było sporo odwagi, a może nawet młodzieńczego tupetu, by recital zacząć jak Liza Minelli, kontrując to natychmiast Ordonką, by po chwili śpiewać w stylu Kory z Maanamu” – można było przeczytać w recenzji po premierowej prezentacji recitalu w marcu 2007 roku.

- Gdy pierwszy raz posłuchałam piosenki „Ja nie chcę za inteligenta iść” (z puentą  "to dla mnie pół mężczyzny!") byłam kompletnie zaskoczona, że wiele lat temu pisano teksty tak silnie nabuzowane erotyzmem – wspomina aktorka, która na legnickiej scenie zadebiutowała jesienią 2004 roku w „Made in Poland” Przemysława Wojcieszka, a jeszcze przed studiami na wrocławskiej PWST dwa lata spędziła w studium wokalno-aktorskim im. Danuty Baduszkowej w Gdyni.

Stałym elementem programu są bisy. – Zdarza się, że to publiczność wywołuje konkretny tytuł. Najczęściej prosi o „Romans otwocki”, czasami jest to „Kot i mysz”, ale zdarza się, że wywołuje niemal 10. minutowe „Narodziny piosenki” – zwierza się śpiewająca aktorka.

Podczas występu aktorce towarzyszyć będzie debiutujący w roli konferansjera kolega ze sceny Albert Pyśk oraz zespół w składzie: Andrzej Janiga - pianino, Łukasz Matuszyk (autor aranżacji wszystkich piosenek) – akordeon, Piotr Sypień – kontrabas i Paweł Kurek – perkusja.

Recital Ewy Galusińskiej „Trzeba mieć ciało” w legnickiej Caffe Modjeska  24 i 31 marca o godz. 19.00. Bilet 30 zł.

Grzegorz Żurawiński