Drukuj

Na legnicką scenę powraca rozbuchana inscenizacyjnie, anarchistycznie szalona opowieść z elementami ostrej i gorzkiej satyry społecznej, politycznej i obyczajowej. Świat odbity w krzywym zwierciadle stanie się przerażająco śmieszną karykaturą. Prawda i fałsz wraz z piekłem i niebem zamienią się miejscami. Już w nadchodzący weekend 14 i 15 stycznia.


Legnicki „Raj wariatów” zrealizowany przez Wawrzyńca Kostrzewskiego według „Kluczy do królestwa niebieskiego” Augusta Strindberga dzieje się nigdzie, albo wszędzie. W bliżej niesprecyzowanym miejscu i czasie, albo właśnie tu i teraz. W świecie, w którym toczą się wrzaskliwe spory o prawdę i fałsz. Ale też o władzę i sens życia w krainie zamieszkałej przez leniwych pasibrzuchów, uzurpatorów i manipulantów, w której toczy się ponadczasowa i nieustająca walka postu z karnawałem. Szatan będzie w nim przewodnikiem, bo świat boski wypadł już z formy.

To baśń dla dorosłych z elementami komedii, satyry, groteski i moralitetu w jednym. Szaleńcza podróż do krainy demaskowanych mitów i archetypów kultury. Do świata bohaterów literackich, w którym wszystko staje na głowie: Romeo i Julia świętują srebrne wesele, Lady Makbet walczy o zniesienie kary śmierci, a Calineczek w zmowie z Kopciuszkiem wywołują rewolucję. W świecie tej sztuki  „Hamlet jest hipsterskim poetą, Dulcynea to dziwka, Don Kichot nienawidzi zdziry i nawet święty Piotr ma nierówno pod sufitem” - jak zauważył jeden z recenzentów.  Przy całym wariactwie tej opowieści znajdziemy się jednak w zaskakująco znajomych realiach, w których „jeden ma sławę dzięki bujdzie, drugi wie, że mu wszystko ujdzie”.

Reżyser od początku nie krył, że oprócz satyry o charakterze ogólnoludzkim i uniwersalnym wbił kilka szpil w to, co dzieje się współcześnie. Także w naszym kraju. Zdumiewające przy tym, że nie musiał nadmiernie odbiegać od dziewiętnastowiecznego oryginału Strindberga. „Nie warto łzy wylewać dla tej krainy leniuchów” – zauważy ze stoicką rezygnacją jeden z bohaterów spektaklu, by dodać po chwili „Broń nas Panie przed karłami, które rządzą światem”. To ostrzeżenie jest już bardzo serio, bo walka o władzę w świecie scenicznej opowieści kończy się apokaliptyczną rzezią.

Henryk Mazurkiewicz, Teatralny.pl: Odebrałem „Raj wariatów” jako ostre i bardzo nieprzyjemne oskarżenie, rzucone wprost całej naszej zachodniej cywilizacji. W spektaklu jawi się ona jako smutny karnawał masek, pod którymi dawno już nie ma żadnych twarzy.

Magda Piekarska, Gazeta Wyborcza Wrocław: Zastanawiam się, jak działałby spektakl Wawrzyńca Kostrzewskiego pozbawiony politycznego kontekstu. Czy metafizyczne sensy, także w nim obecne, miałyby szansę mocniej wybrzmieć? Czy oglądalibyśmy go tylko i wyłącznie jako dziwną baśń, moralitet, gorzką komedię o świecie na opak?

Mateusz Różański, Polska Gazeta Wrocławska: Pierwsze wrażenie? Przerażenie. Przerażenie, że sztuka napisana ponad sto lat temu jest tak piekielnie aktualna w obecnym świecie, w tym jak postrzegamy rzeczywistość i jaką mamy hierarchię wartości.

„Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia” - mówił filmowy bohater „Psów” Franz Maurer, w czym wspierał go w swojej piosence raper Peja. Czy trzeba jednak postawić go na głowie, by otrzeźwieć i pozbyć się złudzeń? Legnicki „Raj wariatów” to dobra okazja, by się o tym przekonać. Spektakle na Scenie Gadzickiego legnickiego Teatru Modrzejewskiej w sobotę i niedzielę (14 i 15 stycznia) o godz. 19.00. Przedstawienia przedpołudniowe 17 i 18 stycznia o godz. 11.00. Bilet: 28 zł (ulgowy 17 zł).

Grzegorz Żurawiński