Nikt inny by tej sztuki tak nie wyreżyserował. Tylko Jacek Głomb. Specjalista od teatru publicystycznego. W klasyce też jest dobry, ale w tematyce współczesnej to mistrz. Inny, młodszy wiekiem reżyser nawet mistrzem będąc, miałby z tą sztuką problem. Ten reżyser dobrze znał tamte czasy. Ja też je znałem. O premierowej sztuce „Stilon – najlepszy ze światów” wystawionej na scenie w Gorzowie Wlkp. pisze Piotr Steblin-Kamiński.


Czy młodszy widz, który w tamtym okresie nie żył zrozumie coś z przesłania sztuki ? Gdy czytam teksty młodych ludzi w internecie, gdy próbuję zrozumieć jakimi torami ich myśli chodzą – wątpię. Nie daję rady ich zrozumieć. Wymiękam.

Sztuka jest cholernie smutna. Bo o smutnych czasach mówi. O młodości moich przyjaciół mówi. Mówi o Stilonie w Gorzowie, ale przecież gdzieś tam dla uważnego widza majaczy huta na Śląsku, kopalnia w Wałbrzychu, majaczą molochy w których wnętrzu człowiek się rodził, dojrzewał i umierał. Zakład był wtedy inkubatorem i krematorium jednocześnie. Zakład był dobrem, smutkiem, radością. I o tym wszystkim i o jeszcze więcej mówi sztuka. Tylko czy moje życie było naprawdę takie smutne? Przez cały spektakl to pytanie gdzieś mi po głowie chodziło.

Pełno pytań. Czy to system łamie człowieka, czy to samo życie wymaga krańcowych decyzji ? Czy to system wymusza zaprzaństwo, czy jest to zjawisko ponadczasowe ? Reżyser nie nakazuje wierzyć, wybrać, rozumieć. Opowiada. Zwyczajnie opowiada. Opowiada, jak Kopciuszek staje się Królową, a potem Wiedźmą. Jak stłamszona ludzka godność może boleć. Istotę upodloną, ale i jej otoczenie. Niszczenie godności człowieka nie jest już teraz tylko wyjątkowym, tragicznym i społecznie nagannym faktem. Takie przekonanie narasta w widzu wraz z upływem czasu. Łamanie człowieka stało się normą, częścią bytu społecznego.

Zaczyna się spektakl opowieścią o zakładzie w którym  było autentyczne zaangażowanie w pracę, a kończy się w świecie wyalienowanym, wypreparowanym z wszelkiej radości, z normalności. Oby tylko była jakakolwiek praca! Za wszelka cenę. Początek spektaklu to jeszcze jakieś więzi międzyludzkie, zakończenie to kompletne rozbicie, całkowita ruina. Nie ma moralności, nie ma miłości, nie ma nic.


Świat wywrócony do góry nogami. Sprawiedliwi stają się katami , a kaci sędziami. Koszmarna myśl autorów sztuki. Ale przecież taki jest ten świat. Jak się jest szują, to szują się pozostanie .Bez względu na kolor  szatek  w które się taki osobnik ubierze.

Sztuka zagrana w budynku dawnego Domu Kultury Stilon. W tej sali gdzie naprawdę kiedyś  podejmowano zobowiązania, jeszcze raz usłyszałem że musimy pomóc, że kaprolaktam, że produkcja nie może stanąć, że…

I tak, gdy po wartkiej i spójnej części „historycznej” spektaklu zbliżyliśmy się już do końca i dotarliśmy do czasów współczesnych, zacząłem mieć wrażenie że sztuka jest o TU i TERAZ. I śmiechów już nie było i cisza po ostatnim ściemnieniu zapadła kompletna.

Koniec. Oklaski, ukłony i ja dalej nie wiem co mam z tą sztuka, z tą wiedzą i w końcu z tymi emocjami które mi aktorzy ofiarowali zrobić? Może była w tym spektaklu jakaś nadzieja, ale ja jej nie zauważyłem.  Na scenie ludzie tracili swojego dobroczyńcę, swój zakład, a co w zamian zyskali?


Na widowni siedziało głównie pokolenie dzieci tamtych ludzi ze sceny. Czy dowiedzą się skądś, że wtedy też było miejsce  na prawdziwą radość, prawdziwą miłość. I to nie tak nieśmiałą, taką zakamuflowaną jak ta w spektaklu. Że przecież musiało być chociaż trochę normalnie, bo jak inaczej by tych siedzących na widowni młodych ludzi wychowano?

Aktorzy gorzowscy to  równy i dobry zespół.  Lubię grę Bartosza Bandury i Jana Mierzyńskiego. Rewelacją dla mnie był jednak Nełkowski Artur. Nie umiem pisać recenzji, ale umiem mu podziękować  za świetne dla mnie aktorstwo. Dzięki Ci Arturze. Rola z lekka przerysowana, jednak  nie na tyle, aby razić, postać  inna w każdej z sytuacji. Inna postać, a ten sam człowiek. Przez cały spektakl próbowało się to indywiduum wtopić w załogę, ale nigdy tak do końca nie potrafiło. Tak zagrać szuję i manipulanta!

Gdyby ktoś mnie spytał, czy dobra to sztuka czy zła - to nie wiem. Do teraz o niej jednak myślę. Gdyby mnie  spytano, czy daje ona jakąś nadzieję – to też nie wiem. Wiem za to, że spektakl „Stilon- najlepszy ze światów” trzeba obejrzeć.

(Piotr Steblin-Kamiński, „Stilon – najlepszy ze światów”, https://stoliknumer1.pl, 14.03.2016)