"Łemko" legnickiego Teatru im. Modrzejewskiej przywołuje świat, który zaginął, choć wszyscy chcieli, żeby trwał. Jest też kolejną częścią opowieści, którą snuje w swych spektaklach Jacek Głomb i jego teatr. Opowieści o zwykłych ludziach na tle wielkiej historii. I o wielkiej historii, dla której ludzkie losy są tylko nawozem – na ostatnie w tym roku legnickie spektakle „Łemka“ zaprasza w Gazecie Wyborczej Mariusz Urbanek.

Legnicki spektakl to jeszcze jedna próba opisania językiem teatru bezwzględności wyroków historii. Stary Łemko Orest (świetny Zbigniew Waleryś) to prosty człowiek, który wyrokiem historii znalazł się w świecie, którego nigdy nie zaakceptował. Szykując się z wolna na śmierć, chce opowiedzieć swoim dzieciom o krainie młodości, do której on nigdy nie przestał tęsknić, a one nigdy nie chciały o niej słuchać. Deski zrujnowanego przedwojennego teatru Variétés na legnickim Zakaczawiu, gdzie Głomb wystawił spektakl, zaludniają więc powoli ludzie, których Orest spotkał w życiu. Łemkowie, Ukraińcy i Polacy; ksiądz, jego żona Hańcia (znakomita Anita Poddębniak) z trudem godząca się z filozofią życiową męża pozwalającego się nieść historii bezwolnie jak liść. Odradza się utracona arkadia.

Bohaterem sztuki Roberta Urbańskiego jest bowiem przede wszystkim ziemia, którą przez wieki zamieszkiwali Łemkowie - Łemkowyna. Najszczęśliwsze miejsce na świecie, które nagle stało się przedmiotem szatańskiej gry czterech sił: sowieckiej Ukrainy, bojowców UPA, hitlerowców i Polski, najpierw przedwojennej, potem komunistycznej. W efekcie najpierw Łemkowszczyźnie odebrany został spokój, a potem wygnani zostali z niej sami Łemkowie. W wyniku Akcji "Wisła" zostali w 1946 roku rozproszeni po Polsce i skazani na wieczną tęsknotę.

Spektakl Głomba to przypowieść o świecie, którego już nie ma. Winny jest bezwzględny los, ale jednocześnie nikt nie powinien czuć się niewinny. Ani Łemkowie, którzy zdradzili swych polskich sąsiadów, ani Polacy, którzy nie potrafili im wybaczyć wynikłego ze zwierzęcego lęku zachowania. Ani nawet dzieci Oresta, obojętne wobec przeszłości, skoncentrowane na własnych karierach i mające poczucie coraz większej pustki. Bardzo dramatycznego wymiaru nabiera scena, gdy zaczynają na ścianie łemkowskiej chyży rysować dom. Taki zwykły dom, jaki malują dzieci w przedszkolu, z dymem z komina i oknami, dom będący symbolem rodziny, spokoju, szczęścia.

"Łemko" jest kolejną częścią opowieści, którą snuje w swych spektaklach Głomb. Opowieści o zwykłych ludziach na tle wielkiej historii. I o wielkiej historii, dla której ludzkie losy są tylko nawozem. Mogą próbować bronić się przed jej nieuchronnością, ale ostatecznie i tak skazani są na porażkę.

Dziś, jutro i pojutrze odbędą się trzy ostatnie przed przerwą zimową przedstawienia „Łemka” w sali przedwojennego niemieckiego teatru Variétés w Legnicy.

Robert Urbański "Łemko"; Reżyseria Jacek Głomb, Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy.
 
(Mariusz Urbanek, „Przypowieść o utraconej arkadii“, Gazeta Wyborcza-Wrocław, 12.10.2007)