Drukuj

Wypełniony po jaskółkę legnicki teatr na stojąco bił brawa realizatorom i wykonawcom premierowej odsłony trzygodzinnego widowiska muzycznego, które w gorący czwartkowy wieczór 27 sierpnia ponad 70.osobowa grupa Młodzież Tworzy Musical zaprezentowała na Scenie Gadzickiego. Kolejne pół godziny zajęły gratulacje dla autorów wydarzenia i podziękowania dla tych, którzy wsparli tę unikatową produkcję entuzjastów.


Przez całe wakacje przechodnie na legnickim Rynku i goście letnich kawiarnianych ogródków byli świadkami, że w teatrze od rana do wieczora coś się dzieje. Gorące lato sprawiło, że śpiewy i dźwięki muzyki z prób przy otwartych oknach rozchodziły się po całym centrum miasta. Zainteresowanie tym, co dzieje się w środku, było ogromne. Nic też dziwnego, że bezpłatne wejściówki na trzy sierpniowe przedstawienia „Śpiącej” rozeszły się błyskawicznie, w jeden dzień i to w niespełna godzinę!

Premiera bezspornie była świętem dla tej grupy entuzjastów musicali, która trzeci rok z rzędu zaprezentowała owoce swoje wielomiesięcznej pracy na legnickiej scenie teatralnej. Wyjątkowa tego wieczoru była publiczność składająca się wyłącznie z osób, które otrzymały od realizatorów przedsięwzięcia specjalne zaproszenia premierowe. Nic zatem dziwnego, że w znakomitej większości składała się z osób najbliższych wykonawcom widowiska: rodziców, krewnych, przyjaciół i znajomych oraz tych, którzy wspierali młodych twórców w ich pracy. Wielominutowe standing ovation było w tej sytuacji tyleż naturalne, co zasłużone – za entuzjazm, dzielność, upór, gigantyczną pracę i poświęcenie dla sztuki.

Dwuaktowe, trzygodzinne widowisko poprzedzone prologiem (za epilog posłużyło starannie i bardzo zmyślnie wyreżyserowane wyjście do oklasków) dość luźno nawiązywało do baśni o śpiącej królewnie. Opowieść zaczyna się bowiem i kończy w okresie II wojny światowej. Ucieczką przed jej okropnościami staje się sen głównej bohaterki (Marta Bochenek), który przenosi ją w świat ukochanej bajki z dzieciństwa i marzeń o wielkiej miłości. To w tym świecie toczyć się będzie walka o jej względy między konkurentami. Tym w bieli symbolizującej bezinteresowne uczucie, czystość i dobro (Jan Niemyjski) oraz tym w diabolicznej czerni (Mateusz Kazimierski) i związanej z tym przebiegłości, której towarzyszyć będą grzeszne uroki i pułapki pożądania. Miotana sprzecznymi uczuciami bohaterka zmuszona będzie wybrać, ale też zapobiec diabolicznemu planowi zmiany szczęśliwego zakończenia bajki, zanim jej sen się skończy. Będzie krwawa ofiara złożona z miłości, ale też zaskakujący finał po powrocie bohaterki do realnego świata w dniu zakończenia wojny. Jak to w bajce z morałem - dobro zwycięży i zostanie nagrodzone.

Ogrom tej scenicznej realizacji imponował. Wszystko, od pomysłu do wykonania, było własnym dziełem jej twórców. Muzyka, libretto, ruch sceniczny, scenografia i samodzielnie szyte kostiumy, a nawet rzucane na ekran filmowe animacje. Były właściwe dla gatunku śpiewane partie solowe i zespołowe (piętnaścioro wykonawców), wykonywane pod grającą na żywo 23.osobową orkiestrę oraz rewelacyjna dziesięcioosobowa dziewczęca grupa baletowa, niekwestionowana ozdoba i petrada przedstawienia, która z hukiem eksplodowała na legnickiej scenie. Duże wrażenie wywarła na mnie brawurowa i dynamiczna scena szermierczego pojedynku konkurentów do serca i umysłu bohaterki – dowód, że trening czyni mistrza.

- Oni są dziwni, bo im się chce! – mówiła o członkach swojego zespołu inicjatorka i koordynatorka przedsięwzięcia Joanna Brylowska. – Pracowali dziesięć miesięcy. Czasami od rana do nocy. W wakacje było to nawet słychać.

- To cudowne, że mogliśmy wam pomagać. Jesteśmy z was dumni, bo warto bronić świat przed złem – legnicki poseł Robert Kropiwnicki nawiązywał do przesłania widowiska, ale - jak się wydaje - nie tylko do wystawionej na scenie treści muzycznej opowieści. – Podziwiam was, że w tak upalne lato osiągnęliście tak imponujący efekt – zauważył legnicki radny i wiceprezes Arlegu Jarosław Rabczenko. – Włożyliście ogrom pracy. Oby ta pasja tworzenia towarzyszyła wam przez całe życie – gratulowała i życzyła dyrektorka legnickiego Zespołu Szkół Muzycznych Lucyna Huzarska. – Życzę wam dalszych sukcesów – dodała wicedyrektor Legnickiego teatru Magdalena Drzewiecka. Były kwiaty i upominki, zarówno dla wykonawców, jak dla i osób, które wsparły młodzież w realizacji widowiska.

Skoro były róże (a nawet całe ich bukiety), były i kolce. Młodzi entuzjaści dali się nieco ponieść ambicjom zapominając, że „lepiej mniej, ale lepiej” – jak mawiał pewien klasyk.  Jak sami bowiem celnie napisali w programie do przedstawienia „Latet angius in herba” („wąż kryje się w trawie”, czyli niewidzialne niebezpieczeństwo czyha). Trzy godziny na scenie to naprawdę ogromne wyzwanie, nawet dla zawodowców. Nie użyłem ani razu słowa musical, przy opisie widowiska. Nie bez przyczyny. Przedstawieniu, które miało wszystkie cechy gatunku, brakowało bowiem lekkości, która gubiła się w nadmiarze wypowiadanych i wyśpiewywanych tekstów, powadze, nadmiernym moralizatorstwie i pewnej muzycznej monotonii, którą szczęśliwie rozbijały partie taneczne. Zabrakło też choćby jednej efektownej piosenki – przewodniego motywu, który dałby się zapamiętać.

Nie było jednak zaskoczeniem, bo to zdarza się na scenie często, że to, co mroczne, było w tym widowisku ciekawsze, niż to co przesłodzone. Bezspornie jednak wydrukowane programy przedstawienia przydały się tego wieczora podwójnie. Wielu widzów wykorzystało je bowiem także jako poręczne wachlarze.

„Śpiąca”. Młodzież Tworzy Musical na scenie Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. Premiera 27 sierpnia 2015 na Scenie Gadzickiego.  Koordynacja projektu i reżyseria: Joanna Brylowska, muzyka: Krzysztof Augustyniak i Mateusz Kazimierski, libretto:  Adrian Michał Sielicki, choreografia: Ada Pankowska, dyrygent: Radosław Droń. Młodzieżową realizację wsparły: Teatr Modrzejewskiej w Legnicy, Fundacja Jacka Głomba „Naprawiacze Świata”, Legnickie Stowarzyszenie Inicjatyw Obywatelskich oraz Agencja Rozwoju Regionalnego „Arleg” w Legnicy. Na liści sponsorów byli także:poseł Robert Kropiwnicki, były europarlamentarzysta Piotr Borys oraz firmy Welbud i Eucocar.

Grzegorz Żurawiński