Lech Raczak sięga po niegrane części „Dziadów”, które nabrały dzisiaj dziwnej aktualności z uwagi na konflikt rosyjsko-europejski. Reżyser uważa, że „Dziady” to tekst na tyle otwarty, że stwarza nieograniczone wręcz możliwości teatralne. Od legnickiej wersji różni się dość znacznie. Pisze Stefan Drajewski.


- Kiedy zadałem studentom scenografii temat „Dziady”, zobaczyłem, jak zbladły im twarze. Kiedy obejrzałem w internecie młodego człowieka opowiadającego lektury uczniom, który na zakończenie opowieści o „Dziadach”, rzuca w kąt książkę z napisem romantyzm... – pomyślałem, że warto zajmować się „Dziadami”. – Z drugiej strony, wszyscy jesteśmy przeżarci pogłosami „Dziadów”. To znaczy, że ta historia łącząca niezbędne inicjacyjne przeżycie miłosne, z przeżyciem konspiracyjno-patriotycznym, z podstawową rusofobią, jest głęboko w nas ukrywana... Więc lepiej takie ukryte kompleksy ujawniać, niż udawać, że ich nie ma. I dlatego po raz kolejny wracam do Mickiewicza.

Lech Raczak jest przekonany, że nie wystarcza szkolna lektura „Dziadów”. Jego zdaniem z tym tekstem trzeba się zderzyć na scenie i to w formie, która jest współczesną ekspresją a nie muzeum. – Poza tym – mówi Raczak - w tym tekście jest wiele piękności poetyckich, których było mi szkoda. „Dziady” Mickiewicza to dramat, który czasami nie jest grany przez kilka albo kilkanaście lat.  I raptem grane są jak Polska długa i szeroka. W ostatnich dwóch sezonach można je oglądać od Białegostoku (w reżyserii Natalii Korczakowskiej) po Opole (w reżyserii Pawła Passiniego), od Wrocławia (Michał Zadara) i dwie inscenizacje w Poznaniu (Radosława Rychciaka w Teatrze Nowym i Lecha Raczaka w Trzecim Teatrze Orbis Tertius).

 – „Dziady” to taki tekst, który pojawia się wtedy, kiedy wali się w nas jakiś optymizm. Być może to wisi w powietrzu: strachy, obawy, konflikty, niejednoznaczność postaw moralnych i politycznych... – opowiada Raczak. – Jest coś zastanawiającego w tych „powrotach” do dramatu Mickiewicza. Wszystkie one szukają nowej ekspresji dla tego tekstu. Wszyscy realizatorzy mają poczucie, że wyczerpał się dotychczasowy model konfrontacji z tym utworem.

Lech Raczak sięga po niegrane części „Dziadów”, które nabrały dzisiaj dziwnej aktualności z uwagi na konflikt rosyjsko-europejski. Reżyser uważa, że „Dziady” to tekst na tyle otwarty, że stwarza nieograniczone wręcz możliwości teatralne. Od legnickiej wersji różni się dość znacznie. Grany będzie bardzo blisko publiczności. Grać będzie tylko ośmioro aktorów. Lech Raczak zaprosił do współpracy Bohdana Cieślaka (scenografia), Natalię Kołodziej (kostiumy), Jacka Hałasa (muzyka), Bartłomieja Raźnikiewicza (ruch sceniczny) i Krzysztofa Urbana (światło).

„Dziady” Sala Pod Zegarem CK Zamek (ul. Święty Marcin 80), 24-26 maja, godzina 20, bilety: 20 zł.

(Stefan Drajewski, „"Dziady" Lecha Raczaka od niedzieli w Zamku”, http://www.gloswielkopolski.pl, 21.05.2015)