Drukuj
- Dobry, poruszający, a przede wszystkim artystycznie interesujący teatr powstaje w wielu ośrodkach w kraju. Nie tylko w Warszawie. Warszawska publiczność nie będzie już musiała jechać siedem godzin do Legnicy, by obejrzeć powstające tam spektakle, posmakować klimatu jednego z najciekawszych teatrów w tym kraju - mówi Dorocie Wyżyńskiej z Gazety Wyborczej-Stołecznej Remigiusz Grzela, kierownik literacki Teatru Na Woli w Warszawie.



Dorota Wyżyńska: Jaki wspólny mianownik można znaleźć dla spektakli, które pokażecie w cyklu "Modrzejewska wraca do Warszawy"? Na czym szczególnie wam zależy?


Remigiusz Grzela: - Mianownik jest geograficzny, bo są to spektakle wyprodukowane w jednym regionie. Wrocław, Legnica, Wałbrzych, Zielona Góra. Ale oczywiście nie chodzi tylko o to. Są to spektakle ważne, zmuszające do myślenia, wywołujące intelektualny ferment. Są to spektakle, które zabierają głos w sprawach ważnych. Czasem nawiązują do klasyki teatralnej - jak "3 siostry" według Czechowa w reżyserii Julki Wiktoriańskiej z Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu lub "C-Aktiv" oparty na tekstach Witkacego, przygotowany w Teatrze Muzycznym "Capitol" we Wrocławiu - choć oba mają formę współczesną. Częściej jednak są to utwory napisane specjalnie dla teatru w Legnicy: jak "Osobisty Jezus" Przemysława Wojcieszka czy "Łemko" Roberta Urbańskiego w reż. Jacka Głomba. Oba poruszają poważne problemy wiary, tożsamości, przynależności.

Na co szczególnie chcecie zwrócić uwagę widzów?

- Na to, że dobry, poruszający, a przede wszystkim artystycznie interesujący teatr powstaje w wielu ośrodkach w kraju. Nie tylko w Warszawie. Warszawska publiczność nie będzie już musiała jechać siedem godzin do Legnicy, by obejrzeć powstające tam spektakle, posmakować klimatu jednego z najciekawszych teatrów w tym kraju.

Której propozycji nie można przegapić?

- Na pewno nie można przegapić "Łemka" w reżyserii Jacka Głomba, który powstał z okazji I Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Miasto". "Łemko" to przejmująca opowieść o starym Łemku Oreście wysiedlonym z ziemi, na której wyrósł. Próbuje mu się odebrać tożsamość. W jego losie przegląda się współczesna historia Polski, historia jak w soczewce. I to pytanie: co stało się z tą wielokulturową, więc prawdziwie europejską Polską? Ważny, europejski spektakl Urbańskiego i Głomba w Teatrze Na Woli będzie można zobaczyć jeszcze w tym roku, choć premiera odbyła się przed tygodniem.

"Zabijanie Gomułki" pokażecie w nietypowej przestrzeni trochę już zapomnianego klubu Karuzela na Jelonkach.

- Klub Karuzela zbudowany był za czasów Gomułki, więc ma prawdziwie PRL-owski klimat. Tę przestrzeń wybrał reżyser. Zresztą w Zielonej Górze "Zabijanie Gomułki" też nie jest grane w teatrze, tylko w starym magazynie. Klub Karuzela to teatralnie nowe miejsce w Warszawie, kto wie, być może nie jest to dla tego miejsca jednorazowa przygoda teatralna.

Czego oczekujecie po spotkaniach w Gazeta Café?

- Niebanalnego spotkania z widzami. Mamy nadzieję, że opowiedzą nam o swoich oczekiwaniach wobec teatru w ogóle. Rozmowy o najciekawszych wydarzeniach. W tym wypadku ciekawi jesteśmy spotkania Jerzego Pilcha z Jackiem Głombem. To spotkanie dwóch wybitnych artystów - pisarza i reżysera, których łączy być może podoba wrażliwość. Ale czy też przekonania, ideologia, pogląd na sztukę, na literaturę, na teatr, wspomnienie PRL-u? Mam nadzieję, że na te pytania odpowiedzą w Gazeta Café.

(Dorota Wyżyńska, "Teatr na Woli w Gazeta Cafe", Gazeta Wyborcza – Stołeczna, 20.09.2007)