W świadomości Polaków stereotypy o Rumunii i Rumunach są najróżniejsze, jednak na ogół niekorzystne. Stosunkowo niedawno te dwa kraje miały wspólną granicę, ale ten fakt został jakby wyparty przez obydwie nacje. O ciekawej historii tego państwa i złożonych relacjach polsko-rumuńskich opowiedziała legniczanom Radosława Janowska-Lascar. Pisze Katarzyna Gudzyk.


Okazją do spotkania było otwarcie wystawy „Życie codzienne Polaków w Rumunii 1939 – 1947”, która aktualnie jest własnością Rumuńskiego Instytutu Kultury. Historyczne zdjęcia, będące zapisem polskiego exodusu wojennego można oglądać w holu starego ratusza (teatr Modrzejewskiej) do lutego.

Prezentacja to ponad 40 zdjęć przekazanych instytutowi przez członków rodzin uchodźców. Fotografie są świadectwem życia codziennego polskich emigrantów. Widać na nich ważne momenty związane z polityką, kulturą, edukacją czy religią. Każdą odbitkę uzupełnia komentarz objaśniający tło historyczne i okoliczności powstania zdjęcia.

– W komentarzach do tego wydarzenia często podkreśla się, że Polacy byli w Rumunii internowani, że ich życie tam było zorganizowane na sposób obozowy. Jednak warto podkreślić pewną pozorność tej sytuacji. Tam toczyło się normalne życie. Ludzie prowadzili gospodarstwa, chodzili do szkół, zdawali matury, odbywały się śluby, chrzty i komunie. Warto o tym pamiętać, szczególnie że z przyczyn politycznych te same sytuacje często nie były możliwe w Polsce – podkreślała Radosława Janowska-Lascar, tłumaczka literatury i znawczyni kultury rumuńskiej.

O wzajemnych relacjach tych dwóch nacji legniczanka mająca związki z Rumunią opowiadała też chwilę później w Caffe Modjeska. Pani Radosława podzieliła się z zainteresowanymi legniczanami naprawdę imponującą wiedzą na temat tego wciąż mało znanego kraju i ogromną kolekcją zdjęć podróżniczych.

– Rumunia nie daje się łatwo zdefiniować – mówiła, o kraju, w którym spędziła wiele lat. – Ona nie tylko zaskakuje, ale nawet szokuje. I właśnie to jest w niej wspaniałe.

Legniczanie poznali nie tylko bogatą historię Rumunii, ale też ciekawe anegdoty, m.in. o prawdopodobnie jedynym na świecie cmentarzu, gdzie pamięć o zmarłych (nie zawsze dobrą) pozwalają zachować humorystyczne wierszyki czynione post mortem czy o drugiej co do wielości winnej piwnicy świata, w której swoją kolekcję ma m.in. prezydent Komorowski i inni europejscy oficjele.

(Katarzyna Gudzyk, „Bilet do brzydszej Europy”, Tygodnik Regionalny Konkrety, 28.01.2015)