Pomiędzy Matką Boską, wołająca na obiad Jezusa, a Matką Wyrodną Suką, siedzącą na Facebooku i modelowo wręcz zaniedbującą córkę Andżelikę, miota się Ona, po prostu Matka. Dramat „Matki” jest jak „kolce na gładkiej powierzchni eleganckiego dywanu” - mówi jego autor Piotr Rowicki. Sztukę w reżyserii Katarzyny Deszcz obejrzymy w Legnicy tylko jeden raz.


Ania (Joanna Romaniak) miała być stewardessą w British Airways. W rzeczywistości pracuje w British Tobacco, co oczywiście zataja przed najbliższymi. Zawodowy żołnierz Krzysiek (Dariusz Czajkowski) w oczach Matki jest idealną głową rodziny, ojcem dwójki dzieci i wspaniałym mężem. Przemilczał jedynie fakt, że żona podała go do sądu za znęcanie się nad nią. Natomiast Piotrek (Mateusz Lisiecki), który jest księdzem, notorycznie zagląda do kieliszka. Prócz tego, że są rodzeństwem, łączy ich coś jeszcze – nienawidzą swej Matki (Danuta Lewandowska, nagroda aktorska XIII Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona" 2013 w Zabrzu). To w niej, jak w lustrze, odbijają się wszystkie ich niedoskonałości. To wobec jej niespełnionych oczekiwań stają się nikim, to przez jej ambitne plany zostają nieudacznikami.

Nie pomaga oddanie Matki do muzeum, gdzie otaczają ją rupiecie jej pokroju - maszyna do pisania „Optima", zepsuty toster, żelazko, butelka z ceramicznym korkiem, stare radio, stacjonarny telefon i ścienna makatka, czyli symbole epoki minionej. Sprawy nie załatwia też postawienie Matki przed sądem, choć zarzuty są poważne – skasowanie dwóch kaset z filmami karate, wypranie telefonu komórkowego, przychodzenie pod szkołę, wytarcie nosa przy kolegach... - lista ciągnie się w nieskończoność, jak wpływy Matki, której dominacja nigdy się nie kończy.

„Sztuka Piotra Rowickiego rozbiera na czynniki pierwsze naszą hipokryzję, wyobrażenia jacy to jesteśmy dobrzy i szlachetni, a obnaża nasze okrucieństwo i egoizm. Spektakl koncentruje się wokół relacji dziecko - matka, najbardziej podstawowej, pierwotnej, elementarnej i organicznej więzi, na którą chociażby z racji prawa natury każdy z nas jest skazany. Ten „dany przez przyrodę” związek ulega różnym transformacjom i deformacjom , ale to już są nasze indywidualne życiorysy. Temat dotyka newralgicznego punktu naszej cywilizacji, która dla każdego okrucieństwa znajduje ideologię i piękną nazwę” –czytamy na stronie producenta spektaklu.

Jego autor Piotr Rowicki rzecz definiuje  następująco: „Moje teksty dramatyczne są tylko maleńkimi pinezkami rozsypanymi w dystyngowanym salonie, kolcami na gładkiej powierzchni eleganckiego dywanu, może też rdzą, która pojawia się nagle na nowym nożu i nikt nie wie skąd i po co. Wbijam gwoździe, igły, szpikulce, spuszczam powietrze, przyglądam się, zadaję pytania, nie daję odpowiedzi. W dramacie „Matka” zajmuję się najkrócej rzecz ujmując matką. Nie swoją własną, ale bardziej ideą, wyobrażeniem, mitem. Stawiam matkę pod ścianą, pod tablicą, w sytuacji krańcowej, czasem śmiesznej, czasem tragicznej. Zestawiam ją, jej miłość i jej emocje z tym, co w jej życiu najważniejsze”.

Henryka Wach-Malicka, Dziennik Zachodni: Autor i reżyserka prowadzą z publicznością grę w konwencje. Co rusz spektakl niespodziewanie skręca ze ścieżki moralitetu w surrealizm czy wręcz groteskę, choć śmiech to raczej jadowity. I tak dzieje się na przemian, żebyśmy się przypadkiem nie ustawili po jednej tylko stronie barykady! Całość, celowo prowokacyjna w treści i w formie, nie jest jednak jakąś sceniczną magmą przypadkowych pomysłów inscenizacyjnych. To świetnie zbudowane przez Katarzynę Deszcz przedstawienie, w którym każdy szczegół ma uzasadnienie, a aktorski gest jest na tyle wieloznaczny, że w zależności od interpretacji może określać różne emocje.

Olga Ptak, Dziennik Teatralny Katowice: Należy pamiętać, że mamy do czynienia z tekstem komediowym, którego nadrzędnym celem jest rozbawienie publiki. Przy takim założeniu nawet radosna nadekspresja zabrzańskich aktorów staje się atutem, wpisując się w przyjętą konwencję. Zastosowane skróty i uproszenia pozwalają na utrzymanie dynamiki przedstawienia, co w przypadku komedii jest sprawą szczególnie istotną.

Magdalena Mikrut-Majeranek, Dziennik Teatralny Katowice: Dramat Rowickiego posiada atrakcyjną formę literacką stworzoną poprzez kompilację pieśni religijnych, dziecięcych wierszyków i humorystycznych piosenek. Autor scenariusza stworzył prywatną bazę dzieł artystyczno-literackich poświęconych matce. Finał, może i posiada nieco kiczowatą oprawę, lecz czy nie uwielbiamy takich ładnych estetycznie obrazków połączonych z chwytającymi za serce piosenkami?

Magdalena Figzał, Śląsk: Bolesny i trudny temat, jaki podejmuje w swej sztuce Rowicki, ubrany zostaje w groteskową, mocno przerysowaną szatę - tropem tym podąża w swej inscenizacji również reżyserka. Tragiczny wymiar pewnych scen odkrywamy stopniowo - w pierwszym momencie zaskakuje zawarta w nich trafność spostrzeżeń autora oraz bawi nadana im mozaikowa i karykaturalna forma.

Opublikowany dwa lata temu w teatralnym miesięczniku Dialog tekst Rowickiego nie był wcześniej wystawiany. Zabrzańska inscenizacja z września ub. roku w reżyserii Katarzyny Deszcz jest jego prapremierą. Legnicka publiczność obejrzy to przedstawienie w czwartek 27 listopada na Scenie Gadzickiego o godz. 19.00. Bilet 30 zł.

Grzegorz Żurawiński