Drukuj

Na legnickiej Scenie na Nowym Świecie trwają próby do dramaturgicznego debiutu Katarzyny Knychalskiej, spektaklu „Moja Bośnia” w reżyserii Jacka Głomba. Premiera 12 września na scenie Teatru Starego w Bolesławcu. Dlaczego właśnie tam i skąd bałkański motyw tej teatralnej opowieści?


Od wielu lat każdy, kto zawita do Bolesławca zaskakiwany jest dziwacznie brzmiącą nazwą motelu i restauracji „Prnjavor” u wylotu z miasta, tym bardziej, że wymówić ją także niełatwo. Tylko nieliczni skojarzą tę nazwę z niewielkim serbskim miastem na terenie Bośni i Hercegowiny, które od lat 70. ubiegłego wieku jest partnerskim miastem Bolesławca. Dla wielu bolesławieckich rodzin, a także całkiem licznej grupy mieszkańców okolicznych wsi, Prnjavor to jednak miejsce, z którego przed laty przyjechali ich mówiący po serbsko-chorwacku, ale polscy dziadkowie i rodzice.

Tuż po zakończeniu II wojny światowej, w latach 1946-47, na stację kolejową w Bolesławcu przybyło 28 transportów kolejowych, którymi z Jugosławii do Polski powróciło 18 tysięcy bałkańskich Polaków, zdecydowana większość rodzin, które przez pół wieku zamieszkiwały we wsiach Bośni i Hercegowiny. Dlaczego wrócili? Wojna (niestety nie ostatnia, jak się okazało później w latach 1992-1995) na Bałkanach, w tym wielowyznaniowym i wielonarodowym kotle, była wyjątkowo okrutna. Polacy stali się celem ataków zarówno bliskich im wyznaniowo, bo katolickich , ale współpracujących z hitlerowcami, chorwackich ustaszy, jak i serbskich prawosławnych czetników. Mordy i prześladowania zbliżyły Polaków do komunistycznych partyzantów Tity, tym bardziej że ich oddziały od początku prowadziły walkę przeciwko hitlerowskim okupantom Jugosławii. Po wojnie władze Polski i Jugosławii porozumiały się w sprawie przesiedlenia tej grupy do Polski. Na miejsce osiedlenia wybrano opuszczone przez Niemców wsie w rejonie Bolesławca, gdzie polscy reemigranci z Bośni stali się najliczniejszą, zwartą i jednorodną grupą osiedleńców.

Skąd jednak tak liczna grupa Polaków znalazła się w Bośni? Ta historia zaczęła się grubo pół wieku wcześniej, pod koniec XIX wieku, w okresie wielkiej fali emigracyjnej, która objęła znaczą część biednej polskiej ludności żyjącej pod zaborem we wschodnich prowincji Austro-Węgier, głównie w Galicji, na Wołyniu i Bukowinie. I chociaż główne fale emigracyjne skierowały Polaków do obu Ameryk, to jednak wiedeńskie władze zainteresowane były przekierowaniem emigracji na okupowane i administrowane przez siebie (a później anektowane) prowincje Bośni i Hercegowiny przejęte od Imperium Osmańskiego. Celem jaki postawiły sobie władze Austro-Węgier było zagospodarowanie tego obszaru, a także podniesienie kultury i cywilizacji „kraju uroczego, bogatego, ale dzikiego”, co więcej zamieszkiwanego głównie przez muzułmanów.  Nie bez znaczenia był zatem także katolicyzm polskich osiedleńców. Na warunki oferowane przez władze przystało około 15 tysięcy polskich rolników, których skierowano do nadrzecznych dolin górzystych terenów środkowej Bośni.

W taki oto sposób, słabo rozpoznany w Polsce, po dzień dzisiejszy w Bolesławcu i okolicach widoczne są wpływy kultury bałkańskiej i sentyment wielu byłych reemigrantów do tamtejszych tradycji i zwyczajów, w tym także kulinarnych. Stąd w tych rejonach do dziś można zjeść pitę lub pečenicę oraz wypić  rakiję. Dla podtrzymania i prezentacji tradycji i kultury bośniackiej, chorwackiej i serbskiej corocznie w Bolesławcu odbywa się Festiwal Kultury Południowosłowiańskiej.

Spektakl „Moja Bośnia”, produkowany przez Fundację teatr Nie-Taki z Wrocławia przy współpracy legnickiego Teatru Modrzejewskiej, po raz pierwszy na profesjonalnej scenie przywoła historię tej grupy mieszkańców Dolnego Śląska. Zrozumiałe jest, że w tej sytuacji scena Teatru Starego w Bolesławcu to najwłaściwsze miejsce dla premiery takiej sztuki. Równie nieprzypadkowo, w październiku br., spektakl wystawiany będzie także w okolicznych wsiach - w Ocicach, Nowogrodźcu i Gromadce. Produkcję i eksploatację przedstawienia, któremu patronuje Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu, w 2014 roku finansują wspólnie: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, Fundacja „Polska Miedź” oraz Powiat Bolesławiecki.

W oprawie scenograficznej spektaklu, która będzie dziełem Małgorzaty Bulandy, użyte zostaną eksponaty z prywatnego domu-skansenu w podbolesławieckim Tomisławiu. OBEJRZYJ relację lokalnej telewizji AzartSat z tego wyjątkowego miejsca.

Grzegorz Żurawiński