Drukuj
Wielominutowa owacja, okrzyki i gwizdy zachwytu, kwiaty dla aktorów – w prawdziwie premierowym stylu kończyło się sobotnie, pierwsze gościnne przedstawienie „Zabijania Gomułki” w Legnicy. Spektakl wyreżyserowany przez Jacka Głomba znalazł się w finałowej 15. tegorocznej edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Sztuki Współczesnej.

Wypełniona po brzegi widownia Sceny na Ściegiennego w pofabrycznej hali (legnicki teatr grał tu wcześniej „Portową opowieść” i „Plac Wolności”) miała pierwszą okazję na obejrzenie sztuki przygotowanej przez legnickich twórców (adaptacja, reżyseria, scenografia i muzyka) dla Lubuskiego Teatru im. L. Kruczkowskiego w Zielonej Górze. Śmiech i oklaski towarzyszyły całemu spektaklowi, a zakończyła go wielominutowa owacja.

Jednym z bohaterów wieczoru był znany lubiński polonista i wielki przyjaciel legnickiej sceny Ludwik Gadzicki, który osobiście wręczał kwiaty i gratulował występu wszystkim aktorom (dwóch chłopców, grających dzieci pastora Potraffke, otrzymało dodatkowy prezent – po 10 zł na lody!) Tym drugim, ale najważniejszym, był znany legnickiej widowni Zbigniew Waleryś, w genialnej, brawurowo zagranej roli Józefa Trąby, alkoholika projektującego zamach na Gomułkę. Wielka pospektaklowa feta szybko przeniosła się do teatralnej Caffe Modjeska i trwała do przedświtu…

Dramat (adaptacja na podstawie powieści Jerzego Pilcha „Tysiąc spokojnych miast”) rozgrywa się latem 1963 roku. Bohaterowie sztuki planują wyprawę do Warszawy i zgładzenie Gomułki, bowiem niejaki Józef Trąba (Zbigniew Waleryś) postanowił przed śmiercią zrobić coś pożytecznego dla ludzkości - zabić "jednego z wielkich tyranów". Narzędziem planowanej zbrodni ma być chińska kusza, gdyż spiskowcy nie mają wprawy w posługiwaniu się bronią palną, a poza tym ani sztylet ani duszenie nie wchodzą w grę. – Wstręt fizyczny jaki do niego odczuwam, niechybnie sparaliżowałby mnie - objaśnia Trąba.

Wkrótce o zrodzonym przy kuchennym stole podczas wódczanych nasiadówek oraz szachowych partyjek "sekretnym" pomyśle Pana Trąby i Naczelnika (Wojciech Czarnota), ojca oczekującego konfirmacji Jerzyka (Wojciech Brawer), dowiaduje się miejscowy komendant milicji Jeremiasz (Janusz Młyński). W efekcie cała wspólnota ewangelicka (rzecz dzieje się na ziemi cieszyńskiej) poddaje ów pomysł publicznej debacie. – Jeśli towarzyszu Trąba chcecie nawracać Żydów na luterską wiarę, to lepiej kogoś kropnijcie – kwituje jedną z dysput o odmiennościach w kwestiach wiary zrezygnowany milicjant.

Przy okazji nastoletni Jerzyk zakochuje się w dojrzałej, zamężnej i atrakcyjnej wczasowiczce z Warszawy. Podgląda ją, wysyła do niej rozliczne sygnały, wreszcie spotykają się. Teresa staje się dla niego „anielicą pierwszej miłości”…. Nie mniej ważnym doświadczeniem staje się dla młodzieńca pierwszy, należycie celebrowany, łyk wódki, na który (z ociąganiem) zezwala mu ojciec za namową pana Trąby.

Odmiennie niż ma to miejsce w powieści, gdzie główną postacią jest narrator, wchodzący w dorosłość nastoletni Jerzyk, w adaptacji scenicznej jej realizatorzy przenieśli ciężar opowiadania na postać Pana Trąby, wiecznie pijanego autora szaleńczego planu zamachu na przywódcę PZPR. To wokół tej postaci, w groteskowo-balladowym i nieco sentymentalnym wydaniu toczy się cała akcja tego fantastycznie absurdalnego dramatu.


Jacek Sieradzki, Przekrój:

„Próbowało wielu, ale nigdy z tak dobrym skutkiem. Głomb z Urbańskim uteatralizowali Pilcha być może lepiej niż on sam siebie w „Nartach Ojca Świętego”. Z parowątkowej powieści „Tysiąc spokojnych miast” wyjęli jeden temat – rojenia o zamachu na Władysława Gomułkę metodą odstrzelenia go z kuszy podczas państwowego święta. Pozwolili domorosłym terrorystom snuć plany zakrojone na miarę „Dnia Szakala” z ideowym uzasadnieniem a la Dostojewski, heroikomicznie zamykając „akcję” w czterech ścianach izby z dobrze zaopatrzonym barkiem”.

Łukasz Drewniak, Dziennik:

„To przedstawienie ma w sobie ciepło, jakie czasem wyłazi z albumów ze starymi fotografiami. Jest pełne dobroduszności w patrzeniu na bohaterów, dla których wódka jest tak samo ważna jak psalm. Świat Pilcha przeczytanego przez Głomba zamieszkują ludzie dobrzy, choć ze względu na swą absolutną dobroć nieco paranoiczni. Wielcy w swych nałogach, śmiesznostkach i rojeniach, niby lutersko twardo stąpający po ziemi a łaknący baśni o sobie. I potrafiący własną małość przekuć w homerycki brąz.
Centrum tego świata jest oczywiście Pan Trąba, czyli Pilchowy luterski Zagłoba, kuzyn gogolowskiego Chlestakowa, Odyseusz ziołowej nalewki. Grający go Zbigniew Waleryś z miejsca rozkochuje w sobie widza, który próbuje nadążyć za meandrami jego myśli, piekielną logiką wizji czy nawet „przepastną dialektyką (jego trąbiastego) patriotyzmu".
Waleryś tworzy jedną z najciekawszych pijackich kreacji polskiego teatru. Człowieka upijającego się swoimi fantastycznymi wizjami bardziej niż wódką. Pijaka, który od wódki trzeźwieje. Fenomenalna rola".


**************************************************************

Lubuski Teatr w Zielonej Górze
ZABIJANIE GOMUŁKI
wg Jerzego Pilcha
gościnnie dla Teatru Modrzejewskiej w Legnicy

adaptacja: Robert Urbański
reżyseria: Jacek Głomb
scenografia: Małgorzata Bulanda
muzyka: Bartek Straburzyński

Obsada:
Jerzyk – Wojciech Brawer, Pan Trąba – Zbigniew Waleryś (gościnnie), Ojciec – Wojciech Czarnota, Matka – Tatiana Kołodziejska, Anielica, Pani Pastorowa – Marta Frąckowiak, Komendant Jeremiasz – Janusz Młyński, Zawiadowca Ujejski – Andrzej Nowak, Arcymajster Swaczyna – Robert Gulaczyk, Elżunia Baptystka, Kelnerka Zosia – Karolina Honchera, Pastor Potraffke – Jacek Krautforst, Dzieci Pastora Potraffke i Pani Pastorowej - Patryk Bator/ Kamil Nahorski (gościnnie)

Lubuska premiera: 21 kwietnia 2007
Scena na Strychu w Zielonej Górze