Czy Wojcieszek i inni twórcy teatralni pracując w Legnicy czy Wałbrzychu, muszą upraszczać komunikat, aby zdołały go pojąć wątłe mózgownice prowincjonalnych dudków i kmiotków? – pyta legnicki dramaturg Robert Urbański w odpowiedzi na tekst poświęcony twórczości Przemysława Wojcieszka ("Miłość ci wszystko wybaczy") z Tygodnika Powszechnego, także w związku z polemikami wokół niego.

Szanowni Państwo,

Z pewnym opóźnieniem reaguję na tekst Panów Marcina Kościelniaka i Bartosza Staszczyszyna, poświęcony twórczości Przemysława Wojcieszka (Miłość ci wszystko wybaczy, TP nr 20 z 16 maja). Dotąd czekałem, aby głos zabrali godniejsi ode mnie. Odezwał się Roman Pawłowski, który niestety odniósł się tylko do jednego z wątków artykułu. Chciałbym zresztą podjąć właśnie ów poruszony przezeń wątek, ponieważ tak się składa, że jestem mało wyrobionym widzem z Legnicy.

Jedną z głównych tez krytyki Kościelniaka i Staszczyszyna jest stwierdzenie, iż publiczność z mniejszych ośrodków „może sprostać” jedynie takim spektaklom, w których skomplikowana problematyka zostanie sprowadzona do odpowiedniego poziomu – i raczej nie mają tu na myśli jej wywindowania. (Nawiasem mówiąc, podobne uznanie zyskała ostatnio legnicka publiczność w oczach Jacka Sieradzkiego, który 24 maja br., recenzując na łamach Przekroju Lecha Raczaka inscenizację "Dziadów" w Legnicy, stwierdził: „[Raczak] dawną modą inkrustuje scenariusz fragmentami pomijanymi, z «Ustępu», z wariantów skreślonych. Z wiarą, że ktoś to z widowni doceni. […] ta wiara wobec legnickiej publiczności zda się na wyrost”…) Czy aby nie obraża się w ten sposób również twórców, sugerując, że pracując w Legnicy czy Wałbrzychu, muszą oni upraszczać komunikat, aby zdołały go pojąć wątłe mózgownice prowincjonalnych dudków i kmiotków?

Żeby jeszcze zresztą mózgownice – według Kościelniaka i Staszczyszyna widz z prowincji w teatrze jedynie „poszukuje wzruszeń”. (Widz z większego ośrodka wzruszać się nie musi; on w teatrze popada w srogą zadumę nad Nietzschem, Klatą lub Kleczewską.) Należałoby zapytać – a po cóż on, ów mało wyrobiony widz, tam właściwie chodzi? Czy nie dość wzruszeń dostarczają mu produkowane w „większych ośrodkach” telenowele?

Jeśli Wojcieszek to jedynie twórca theatrum pauperum, skąd biorą się nagrody, którymi honorowano jego dotychczasowe dokonania? Nagrody dla jego współpracowników, dla aktorów? Czy jurorami festiwali są teatralni analfabeci? Jak mogą oni doceniać produkcje zdaniem obu Panów intelektualnie miałkie, inscenizacyjnie wątłe, a aktorsko dalekie od wirtuozerii? Czy zatem ów tekst nie obraża zarazem jurorów wielu polskich i nie tylko polskich konkursów i przeglądów?

Odpowiadając Romanowi Pawłowskiemu na polemikę, Marcin Kościelniak napisał: „W określeniu «mało wyrobiony widz» nie dostrzegam niczego protekcjonalnego ani deprecjonującego (nieco gorzej brzmi «niewyrobiony», którego używa Roman Pawłowski udając, że posługuje się cytatem).” Sęk w tym że w tekście Pawłowskiego ani razu nie pojawia się określenie „niewyrobiony widz”. Roman Pawłowski niczego zatem nie udaje; Kościelniak usiłuje go nieładnie złapać za słówko. Nie jest to praktyka należąca do wzorca publicystycznej rzetelności – podobnie jak protekcjonalność, z jaką obaj Panowie – wbrew gołosłownym zaprzeczeniom – piszą o teatralnej „prowincji”, sugerując, że skoro Wojcieszek trąci stereotypem i nie stawia wymagań, to tam jedynie jego miejsce. Nie będzie wsiowy skrzypek przygrywał państwu w salonie. Za mało przypudrowany, a i paznokcie ma brudne.

Robert Urbański


************************************************************

Robert Urbański
(1976)
Dramaturg związany z Teatrem Modrzejewskiej w Legnicy ("Wschody i Zachody Miasta", 2003, wersja TV 2005; "Szaweł" 2004; "Operacja DUNAJ”, 2006; wszystkie w reżyserii Jacka Głomba), gdzie pełni także funkcję kierownika literackiego. Redaktor tomu "Teatr Miasta – Miasto Teatru. Dawna Legnica i jej teatr we wspomnieniach mieszkańców" (2003).
Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego (filologia polska), w 2005 roku obronił pracę doktorską "Trzynastowieczne najazdy mongolskie w literaturze polskiego średniowiecza". W 2006 roku krakowskie wydawnictwo Homini opublikowało jego przekład książki Ericha Auerbacha "Język literacki i jego odbiorcy w późnym antyku łacińskim i średniowieczu".