Drukuj
- Tylko seks i przemoc. Wychodzimy! - zadecydowała wczoraj para, która przyszła zobaczyć "Otella" w reżyserii Jacka Głomba. Spektakl Teatru im. Modrzejewskiej nie wzbudza jednak aż tak wielkich kontrowersji. Spektakl podoba się młodym, bo mówi ich językiem – twierdzi Magdalena Talik w portalu kulturaonline.pl.

Legnicki teatr po raz pierwszy pokazał we Wrocławiu w Wytwórni Filmów Fabularnych swoją ubiegłoroczną premierę. "Otello" to kolejna po "Hamlecie", "Koriolanie" i "Portowej opowieści" realizacja szekspirowskiej spuścizny dokonana przez szefa teatru - Jacka Głomba. Sztuka o zazdrosnym Maurze, który podjudzony przez swojego oficera zabija własną żonę, bywa najczęściej traktatem o nieszczęściu człowieka, miotającego się, nie potrafiącego odróżnić prawdy od fałszu.

Legnicki "Otello" przywodzi na myśl kultową książkę "Władca much" Goldinga. Angielski prozaik opisał reakcje, jakie zaczynają zachodzić w grupie chłopców na opuszczonej wyspie. Od jedności i braterstwa po walkę o dominację i okrucieństwo. Trudno podobnego pomysłu nie zauważyć też w "Otellu", gdzie bohaterowie, stłoczeni na trójmasztowcu Speranza, zaczynają działać sobie na nerwy, zwłaszcza, że nie mogą zbliżyć się do upragnionego lądu. Na konflikt nie trzeba długo czekać, bo na pokładzie obok jurnych i prymitywnych podwładnych Otella (Przemysław Bluszcz) znajduje się też odmienna kulturowo grupa towarzysząca Desdemonie (Ewa Galusińska).

Spektakl spodoba się młodym, bo mówi ich językiem. Podjudzanie Otella przez Jagona (Rafał Cieluch) nie wygląda na celowo zaplanowaną zemstę, raczej na męską rozmowę, w której jakby od niechcenia pada pytanie o wierność żony. Zauroczenie między Otellem a Desdemoną przypomina scenę z pirackich opowieści, kiedy po wymianie kilku spojrzeń szef bandy po prostu bierze kobietę do swojej kajuty. A ona wcale nie ma mu tego za złe, bo outsiderce z arystokratycznego świata podoba się taki brutal. Jedyną rozrywką marynarzy jest picie i spółkowanie z towarzyszkami. Święty nie pozostanie nawet kapelan (Bogdan Grzeszczak), który po cichu rozkoszuje się towarzystwem rezolutnej mniszki.

Świetnie i z dowcipem udało się pokazać przemianę Emilii (Małgorzata Urbańska), która z prostego marynarza musi stać się dystyngowaną służącą Desdemony. W spektaklu nie ma jednak solistów. Nawet para głównych bohaterów gra równorzędnie z resztą zespołu.
Jednak spektakl pozostawia pewien niedosyt. Może brakuje prawdziwego uczucia między Otellem i Desdemoną? Czy to była miłość, czy tylko kochanie? Nie znamy też powodu (poza zwykłą złośliwością), dla którego Jagon postanowił zburzyć spokój duszy Otella pomówieniem o zdradę jego małżonki.

Legnicka adaptacja sztuki Szekspira przemawia do współczesnego widza dynamiką i ciekawym klimatem, na który zapracował także grający na żywo zespół Kormorany. Jednak pod obrazkami rodzajowymi z życia marynarzy czasem trudno odnaleźć ludzki dramat.

Kolejny spektakl Teatru Modrzejewskiej z Legnicy - "Plac wolności" można oglądać w piątek i sobotę o 19.00 w Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu. Bilety kosztują 10 i 15 zł.

(Magdalena Talik, „Sceny z życia marynarzy”, kulturaonline.pl. 7.06.2007)