Decyzje kapituły i wczorajsza uroczystość wręczenia marszałkowskich nagród teatralnych za artystyczne dokonania w 2006 roku wywołały uśmiech na twarzy dyrektora Teatru Modrzejewskiej w Legnicy Jacka Głomba. "Czas skrzyknąć się w gronie dolnośląskich teatralnych twórców i powołać kapitułę nagrody o podobnym charakterze. A potem corocznie, w dniach celebry naszego scenicznego święta, przyznawać „Maliny roku” teatralnym decydentom i recenzentom" - pisze dyrektor legnickiej sceny w swoim liście otwartym.


List otwarty

do członków Kapituły Nagród Marszałkowskich
przyznanych z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru 2007.

Drodzy Członkowie,

po pierwsze -  żeby nie było nieporozumień - gratuluję wszystkim, którym dostały się marszałkowskie nagrody teatralne. Bez zawiści, bo i nam w przeszłości udawało się dostąpić zaszczytu, a przy okazji chwil radości i dumy.

Po drugie:  uprzejmie Was informuję, że w 2006 roku Teatr Modrzejewskiej pracowicie odrabiał lekcje z dramaturgii, tak współczesnej, jak i kostiumowej. Daliśmy siedem premier, co składało się na całkiem przyzwoitą harówkę. Co nieco nawet nam się udało, ale nie nam sądzić co. Od sądzenia są sądzący.

Ponieważ jednak podróż do Legnicy i udręka zasiadania na teatralnej widowni była dla większości oceniających ponad ich siły (czworo z Was czyli „większa połowa” nie widziała żadnej legnickiej premiery!!!), przypomnę choćby tytuły naszych  spektakli: „Operacja DUNAJ”,  Wlotka.pl”, „Osobisty Jezus”, „Otello”,  „Mizantrop” oraz – w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich – „Skumbrie w tomacie” i „Jonasz”. Przypadkiem w tym skromnym zestawie są teatralne zdarzenia, które doczekały się nagród i życzliwych recenzji. Pisali je różni ludzie, o dziwo  w mniejszości reprezentujący wrocławskie środowisko medialne. To jest powód, dla którego z zaskoczeniem przyjąłem do wiadomości fakt, że z Warszawy i Krakowa jest bliżej do Legnicy, niż ze stołecznego, marszałkowskiego Wrocławia.

Na zarozumialstwo, lenistwo i pychę lekarstwo wymyślili, co nie dziwi, Amerykanie. Tylko oni mogli wykombinować takie brewerie, że tuż przed doroczną oskarową galą filmową przyznają „Maliny roku”. Dla zdrowia narodu i środowiska – rzecz jasna.  I tak sobie myślę, że czas skrzyknąć się w gronie dolnośląskich teatralnych twórców i powołać kapitułę nagrody o podobnym charakterze. A potem corocznie, w dniach celebry naszego scenicznego święta, przyznawać „Maliny” teatralnym decydentom i recenzentom.

Jednego jestem pewien: stosowne kategorie bez trudu się wymyśli. Dla przykładu i pod ocenę: leń patentowany, nie widziały gały, co inne grały, śmiechu warte… albo podobne. Kandydatów nagród za 2007 już mam, ale – zgodnie z obyczajem – kopertę z nazwiskami otworzę w dniu obrad tego wielce szacownego, a ponad wszelką wątpliwość kompetentnego i absolutnie artystycznie zwariowanego, grona.

Już dziś pozdrawiam nominowanych do nagrody za 2007 rok!


Z artystycznym pozdrowieniem

Jacek Głomb, dyrektor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy