Drukuj
Trwa przyspieszony proces konsolidacji i likwidacji dolnośląskich gazet przejętych bezpośrednio lub pośrednio przez niemiecki koncern Verlagsgruppe Passau (w Polsce oddział o nazwie Polskapresse). Mikołajkowym prezentem dla pracowników legnickiego Tygodnika Konkrety były wypowiedzenia, które wręczono wszystkim członkom zespołu. Oficjalnie - z powodu „zawieszenia” pisma. Przeciwko tej decyzji wydawcy zaprotestował legnicki Teatr Modrzejewskiej.

Likwidacja Tygodnika "Konkrety" to skandal!
To kolejny zamach na polskie media!


W imieniu zespołu Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, teatru który zawsze podkreślał swój społecznie zaangażowany charakter i związki ze społecznością miasta i regionu, wyrażam zdecydowany protest zarówno przeciw faktowi jak i metodzie likwidacji ostatniego, względnie samodzielnego, lokalnego pisma w regionie - Tygodnika „Konkrety”. Uważam, że takie postępowanie wydawcy wyrządza wyłącznie szkody, nie tylko ludziom bezpośrednio zaangażowanym w tworzenie tej gazety, ale również wszystkim mieszkańcom Zagłębia Miedziowego.

Likwidacja Tygodnika Konkrety, pisma z ponad 30 letnią tradycją, pełniącego ważną rolę społeczną, opiniotwórczą, edukacyjną i kulturotwórczą i posiadającego znaczący dorobek w rozwoju regionu, jest kolejnym ograniczeniem możliwości komunikowania się społeczności lokalnej, której zgodnie ze standardami obowiązującymi w Unii Europejskiej gwarantuje się współudział w demokratycznej wymianie opinii.

Jestem oburzony sposobem w jaki postąpiono z pracownikami tygodnika. Decyzje o likwidacji (czy też „zawieszeniu”, jak twierdzi przedstawiciel prawny wydawcy), nie podejmuje się w ciągu tygodnia. Skoro taka decyzja jednak zapadła, należało poinformować pracowników w szybszym terminie, dając im szanse na poszukiwanie nowej pracy. Uważam, że zasłużyli na uczciwe postępowanie.

Zwracam się do władz lokalnych regionu, menadżerów i biznesmenów, organizacji pozarządowych, grup nieformalnych, osób indywidualnych i wszystkich środowisk społeczeństwa obywatelskiego do wyrażenia swojego poparcia dla tego protestu. Apeluję do wszystkich tych środowisk o podjęcie wysiłku i wyzwania, jakim jest odtworzenie lokalnego tygodnika, wbrew zagranicznym planom dominacji na polskim rynku mediów.

Zwracam się do rządu RP i parlamentarzystów o szybką i radykalną zmianę sytuacji, w której zagraniczne koncerny medialne mogą dowolnie, na zasadach koncentracji kapitałowej i wyłącznie dla zysku, kształtować obieg informacji i opinii w naszym kraju. Demokracja bez lokalnych i niezależnych mediów jest w Polsce zagrożona. Najwyższy czas, by to zauważyć i zareagować, naprawić błąd wieloletniej bezczynności!

Jacek Głomb i zespół Teatru Modrzejewskiej w Legnicy

*************************************************************************************


Poniżej zamieszczamy (proroczy, jak się okazało) tekst, który opublikowaliśmy w pierwszym (czerwcowym) numerze teatralnego pisma @KT (można pobrać z głównej strony niniejszego serwisu teatralnego). Książka, która stała się podstawą tekstu, opisująca praktyki niemieckiego wydawcy i jej skutki, nadal jest do nabycia u wydawcy.

PRASA W NIEWOLI
Lokalny rynek medialny więdnie w oczach (także badaczy)

„Mniej lub bardziej jawne wspieranie władzy, omijanie niewygodnych tematów, kompletny zanik ambicji, dyktat reklamodawców – bo przecież liczy się tylko zysk. Traktowanie ludzi jak śmieci, niszczenie związków zawodowych i wszelkich przejawów niezależnego myślenia – oto wolne polskie media rękach zachodnich koncernów.

„Donosicielstwo, szczucie jednych na drugich, korne znoszenie bezprawia w imię coraz nędzniejszego zarobku – oto wolni polscy dziennikarze, najemni pracownicy norweskich albo niemieckich koncernów. Napiszą każdą bzdurę, sprzedadzą kolegę dla 100 zł, na polecenie kierownika zachwycą się tematem o damskiej bieliźnie – nie znają pojęcia godności. I redaktorzy – nowa kasta bezosobowych, bezmózgich poganiaczy bydła (…) zniszczą każdego, kogo każą im zniszczyć”.
Przerażające? Niesprawiedliwe? Wystarczy? Na początek owszem…

Mylą się jednak wszyscy, którzy sądzą, że to fragment politycznej filipiki Jarosława Kaczyńskiego, bądź innego uczulonego na media przedstawiciela krajowej – pożal się Boże - sceny politycznej. Powyższy fragment pochodzi z pachnącej absolutną świeżością książki o ambicjach naukowego raportu pt. „Media i władza. Demokracja, wolność przekazu i publiczna debata w warunkach globalizacji mediów” wydanej pod redakcyjną opieką wrocławskiego socjologa dr Piotra Żuka przez warszawskie Wydawnictwo Naukowe „Scholar”.
Obrazoburczy (?) cytat jest wstępem tekstu pt. „Wolna prasa w niewoli” (książka jest dziełem zbiorowym wielu autorów), który napisało dwoje wrocławskich dziennikarzy ukrywających się pod pseudonimami, bo - jak wyjaśnia redaktor całości - w innym przypadku natychmiast musieliby pogodzić się z utratą pracy w „wolnych mediach”.

„Pozycja dziennikarza w wolnej RP stoi znacznie niżej niż chronionego prawem unijnym i weterynaryjnym bydła, które – w odróżnieniu od bojowych dziennikarek – dostaje nawet za darmo kolczyki” – ocenił przedstawioną sytuację żurnalistów jeden z publicystów wysokonakładowego tygodnika. Zostanie wyłącznie śmiech przez łzy?

Jeśli opisana wyżej historia budzi skojarzenia z efektami działalności koncernu z bawarskiej Pasawy, właściciela dolnośląskiego dziennika „Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska” (i paru prowadzonych ku likwidacji tygodników lokalnych), to nie jest to skojarzenie przypadkowe, za to całkowicie nieuniknione. Nie trzeba zaglądać w kulisy, wystarczy poczytać.

Grzegorz Żurawiński
@kt nr 1, czerwiec 2006