Czy można pokochać za bardzo i kochać niewłaściwie? Czy jest coś takiego jak miłość zakazana? Czy za namiętność można ponieść karę? Czym jest dzisiaj grzech? O legnickich „Dziejach grzechu. Opowiedzianych na nowo” pisze Marcin Wojciechowski.

Powieść Stefana Żeromskiego "Dzieje grzechu" w chwili wydania wywołała burzę. Dzieło określano mianem „powieści seksualnej", a pisarza oskarżono o erotomanię. Opinię publiczną wzburzyła grzeszna Ewa, która zakochała się w żonatym Łukaszu i nie potrafiła o nim zapomnieć, nawet gdy ten ją porzucił. Niespełnione uczucie doprowadziło młodą kobietę do upadku totalnego - zatraca się w romansach, morduje niechciane dziecko, zostaje prostytutką a nawet wstępuje do gangu. I to jeszcze nie koniec...

Wybór dzieła Żeromskiego na pierwszą premierę tego sezonu w Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy może więc trochę dziwić. Twórcy jednak dokonali zmian i uwspółcześnili pierwowzór, w tym oczywiście język bohaterów.

Akcję przenieśli do kobiecego zakładu karnego, gdzie organizowany jest... bal walentynkowy. Do więzienia przybywają więc mężczyźni, którzy mają uprzyjemnić czas więźniarkom, grając dla nich i śpiewając. A gdyby atrakcji było komuś za mało, to dodam, że strażniczka więzienia wygląda jak Frida Kahlo.

Spektakl zaczyna się ciekawie. Scenografia autorstwa Aleksandry Starzyńskiej to przede wszystkim rzucające się w oczy schody prowadzące do korytarza z kratami. To punkt strażniczek, z którego obserwują osadzone podczas obowiązkowych prac. Zaczynają od szorowania więziennej posadzki - zmywania swoich pragnień, namiętności i grzechów. Interesującym elementem scenografii są też ruchome pokoiki-cele, które świetnie grają w drugiej części spektaklu.

Nie sposób odmówić reżyserce Darii Kopiec pomysłów. W jednym spektaklu jest ich naprawdę dużo - nie wiem, czy widz jest w stanie je wszystkie wyłapać. Odnoszę jednak wrażenie, że skupienie się tak bardzo na formie zgubiło gdzieś portret psychologiczny głównej bohaterki Żeromskiego. Może stało się tak również dlatego, że Ewę w tym spektaklu grają aż cztery aktorki?

A skoro jesteśmy przy wykonawcach, to posągowa Katarzyna Dworak świetnie odnalazła się zarówno jako matka - która rozczarowania przykrywa dużą dawką szydery i ironii - jak i demoniczna strażniczka. Świetna także w scenie kłótni z córką.

Z kolei Bartosz Bulanda jako filozof w wielkim futrze bardzo wiarygodnie wypada przede wszystkim w monologu o miłości. Scena, w której wychodzi przed szereg, jest zwolnieniem akcji i zatrzymaniem w czasie. To jeden z lepszych momentów spektaklu, w którym widz zastanawia się, co znaczy kochać i jak kochać, żeby nie skrzywdzić siebie i drugiej osoby.

Muszę wspomnieć, że aktorzy bardzo dobrze wypadają w wymagających scenach zbiorowych. A tu dzieje się sporo. Wrażenie robią przede wszystkim fragmenty śpiewane, bo ten zespół aktorski naprawdę dobrze śpiewa! W pamięci zapadli mi Zuza Motorniuk i Arkadiusz Jaskot w świetnych solówkach.

Za muzykę odpowiedzialni są Aleksandra Gronowska i Michał Litwiniec, którzy przygotowali mieszankę musicalu, meksykańskiej ballady, piosenki kabaretowej (rozbrajająca pieśń o żabie!) i songów w stylu trubadurów.

Mnie ten spektakl przede wszystkim zmusił do zastanowienia się nad tym, czym jest dzisiaj grzech. Jakie są jego granice? Czy podążanie za impulsami to już grzech? Czy jednak grzesznikiem jestem wtedy, gdy kogoś tymi namiętnościami krzywdzę? A może wystarczy już wyjść poza społecznie przyjęte stereotypy, by być napiętnowanym? Jaka jest kara za grzech? Kto i kiedy ma mi ją wymierzyć?

To moja pierwsza wizyta w legnickim teatrze. Mimo że "Dzieje grzechu" mają przydługie momenty i przeciągnięte dialogi, to spektakl zasługuje na uwagę również ze względu na to, że powstał dzięki darczyńcom i widzom. Osoby, które włączyły się w akcję „Podaruj fotel Teatrowi!”, współfinansowały premierę tego przedstawienia. Trzymam kciuki, żeby Teatr mógł dalej funkcjonować bez problemów.

Cieszy mnie również fakt, kiedy na plakatach widnieje naklejka "spektakle wyprzedane". Następny set przedstawienia "Dzieje grzechu opowiedziane na nowo": 1-3 i 5-7 marca.

(Marcin Wojciechowski, „Namiętność za kratami”, https://www.facebook.com/ochkultura, 14.02.2024)